O Yarku Gąsiorowskim było w Polsce głośno w ubiegłym roku, gdy ważyła się kwestia jego przynależności narodowej. Defensor o polskich korzeniach coraz lepiej radzi sobie w La Lidze, a teraz trafił na celownik absolutnego giganta. Gąsiorowski mógł grać dla Polski, wybrał inaczej Yarek Gąsiorowski od najmłodszych lat uznawany był za wielki talent szkółki Valencia CF. Gracz udowodnił już, że kluczowy przeskok między zespołami juniorskimi a seniorskimi nie stanowi dla niego problemu. Choć obecnie ma zaledwie 19 lat, był już regularnym członkiem pierwszej drużyny w minionym sezonie. Gąsiorowski ma polskiego ojca i hiszpańską matkę. Nic zatem dziwnego, że Polski Związek Piłki Nożnej szybko starał się dowiedzieć, czy środkowy obrońca nie chce reprezentować biało-czerwonych barw. Real Madryt szuka młodego obrońcy. Szansa dla Yarka? Graczem o polskich korzeniach regularnie interesują się marki większe, niż Valencia. W piątek dziennikarze "AS-a" zrzucili jednak informacyjną bombę. Według nich Gąsiorowski znajduje się wysoko na liście życzeń Realu Madryt. Ubiegłego lata "Królewscy" mocno zabiegali o Leny'ego Yoro, ale kwota 62 milionów euro, które zapłacił za niego Manchester United, zdecydowanie przekraczały możliwości Hiszpanów. Skończyło się na tym, że Carlo Ancelotti ma do dyspozycji Antonio Ruedigera, Edera Militao, a także kontuzjowanego od dłuższego czasu Davida Alabę i znajdującego się znacznie niżej w hierarchii Jesusa Vallejo. Chociaż sezon jest w początkowym stadium, w klubie wiedzą już, że ta pozycja wymaga wzmocnienia. W obecnym kontrakcie Gąsiorowskiego z Valencią istnieje klauzula odstępnego w wysokości 45 milionów euro. Ta ma się jednak zwiększyć, gdy piłkarz rozegra 20 spotkań w pierwszej drużynie - a już ma ich na koncie 18. Real nie zamierza płacić za obrońcę nawet rzeczonych 45 milionów euro, konieczne zatem będą negocjacje. Peter Lim z Valencii jest nastawiony na sprzedaż swoich czołowych zawodników, więc o ostateczne dojście do porozumienia nie powinno być zbyt trudno. Trzeba jednak zwrócić też uwagę na to, że dwa hiszpańskie kluby nie są w zażyłych relacjach. Ostatnim graczem, który zmienił Walencję na stolicę kraju był Raul Albiol w 2009 roku.