Ekipa Revolution w play off dotychczas odniosła trzy zwycięstwa, eliminując m.in. mający najlepszy dorobek po fazie zasadniczej zespół Philadelhia Union. - Play off wiążą się z większą odpowiedzialnością, bo przegrany odpada. Dlatego każdy mecz ma inny większy gatunkowy. Sporą różnicę pomiędzy rundą zasadniczą a fazą pucharową widać m.in po tym, jak nasza drużyna się prezentuje, z jaką energią wychodzi na boisko i jak bardzo jest zdyscyplinowana. W regularnym sezonie bywały takie mecze, w których byliśmy trochę zdezorganizowani i zasłużenie te mecze przegrywaliśmy, np. z najlepszą w lidze Filadelfią zmierzyliśmy się aż pięciokrotnie i ani razu nie udało się nam wygrać, a pokonaliśmy ją w play off i to zasłużenie - powiedział Buksa. Jego drużyna musiała dodatkowo walczyć o udział w play off, ale, jak podkreślił urodzony w Krakowie piłkarz, z każdym zwycięstwem wzrastała pewność siebie piłkarzy Revolution. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij! - Format pucharowy bardzo nam odpowiada, bo wszyscy nasi kluczowi zawodnicy są zdrowi i prezentują najlepszą dyspozycję. To cieszy, że najwyższa forma w tym roku przypadła właśnie na play off, bo dzięki temu mamy szansę powalczyć o mistrzostwo MLS. Pozostaje więc tylko życzyć sobie, aby przed nami były jeszcze dwa mecze, a nie jeden, bo wtedy będzie co świętować - wspomniał. W zasadzie cała siła ofensywna drużyny z Foxborough w stanie Massachusetts opiera się na trójkącie Argentyńczyk Gustavo Bou - Hiszpan Carles Gil - Buksa. - Gra mi się z nimi naprawdę fajnie. Ci piłkarze mają dużo jakości, potrafią wziąć odpowiedzialność za grę na swoje barki, obaj świetnie dryblują. Dla mnie, jako napastnika, nie może być nic lepszego jak obecność dwóch dobrych i kreatywnych piłkarzy za moimi plecami. Cieszy, że uzupełniamy się tak dobrze, tym bardziej że z uwagi na długą kontuzję Gila nie mieliśmy w tym sezonie zbyt wielu okazji, aby zagrać w pełnym składzie. Teraz, kiedy udało się to ustabilizować, od razu przyszły efekty. Nie ma wątpliwości, że jesteśmy kluczowymi postaciami w swoim zespole i przy dobrych wiatrach możemy wygrać w tej lidze z każdym - zaznaczył Polak. Do tej pory były zawodnik Lechii Gdańsk, Zagłębia Lubin i Pogoni Szczecin zdobył siedem bramek - sześć w sezonie zasadniczym i jedną w play off, strzelonego Philadelphii Union. - Zwykle nie dzielę goli na mniej lub bardziej ważne, bo uważam, że dla napastnika każdy jest na wagę złota. Ale ten mecz i to trafienie mnie bardzo ucieszyły, bo strzeliłem ją naprawdę bardzo dobrej drużynie. Nikt się nie spodziewał, że New England może powalczyć z Philadelphią. Byliśmy skazani na pożarcie, ale ja wielokrotnie powtarzałem, jeszcze przed pandemią, że naszym celem jest Top 4 w MLS. Wtedy nikt tego nie brał poważnie, potem mieliśmy różne problemy, ale w decydującej fazie i kiedy wszyscy są zdrowi, to ciężko znaleźć ekipę, która może z nami wygrać. Wierzę, że to nie była moja ostatnia bramka w play off - przyznał.