Oba zespoły rozpoczynały ten mecz w średnich nastrojach, bo wciąż były bez premierowej wygranej w tym sezonie i liczyły, że uda się ją znaleźć właśnie w bezpośrednim starciu. Najpierw ucieszyli się zawodnicy z Popradu, którzy otrzymali rzut karny, pewnie wykorzystany przez jednego z ich graczy. W ramach celebracji cała drużyna ruszyła w kierunku narożnika boiska, wychodząc poza boisko. Kuriozalna sytuacja w meczu młodzieżowych drużyn na Słowacji Zawodnicy byli tak zaangażowani w radość, że nie zorientowali się, kiedy sędzia wznowił grę. Ta sztuka udała im się dopiero w momencie, kiedy już w zasadzie cała drużyna rywali znajdowała się bezpośrednio przed osamotnionym bramkarzem. Zanim którykolwiek z zawodników Popradu zdążył wrócić pod własne pole karne, to piłka już była w bramce, a goście cieszyli się z wyrównania. Całą sytuację można zobaczyć w tym miejscu To wydarzenie zostało w głowach piłkarzy z Popradu, którzy już nie byli w stanie ich oczyścić i w efekcie na dziesięć minut przed końcem meczu stracili drugiego gola i ostatecznie przegrali cały mecz 1:2. - Piłkarze byli bardzo zadowoleni z gola i wybiegli za boczną chorągiewkę. Nie wiem, jak to jest w regulaminie, ale sędzia, z niezrozumiałego powodu, pozwolił zawodnikom przeciwnika grać. To, że przegraliśmy, to jedno. Jako trener nie mogę jednak zaakceptować tego, że chłopcy w szatni po meczu płakali - powiedział po spotkaniu trener Popradu, Jozef Stofko, cytowany przez słowacki portal Sportnet. - Wszyscy byliśmy zaskoczeni tą sytuacją, ja nigdy czegoś podobnego nie widziałem. Z naszej strony chciałbym podkreślić kreatywność zespołu i to, jak zareagowali - powiedział z kolei trener Pohronia, Radoslav Vanko. Sędzia główny prowadzący to spotkanie popełnił błąd, bo po golu gra powinna być wznowiona dopiero po powrocie całej drużyny na własną połowę.