Reprezentacja Polski to bez wątpienia jedna z najmocniejszych kadr w AMP futbolu. W piątek przed biało-czerwonymi stanęło jednak najtrudniejsze możliwe zadanie. W półfinale mistrzostw Europy mierzyli się z zawodnikami, którzy jeszcze nigdy w swojej historii (!) nie przegrali w tych rozgrywkach - niestety dla Polaków, ta seria wciąż trwa. Turcy przejechali się po Polakach. Zmierzają po trzecie mistrzostwo Europy z rzędu Reprezentacja Polski aż do półfinału mistrzostw Europy prezentowała się zjawiskowo, ale zawodnicy wiedzieli, że to w półfinale czeka ich największy test. Turcy mogą pochwalić się niesamowitą statystyką - wygrali dwie ostatnie edycje turnieju i nigdy nie zaznali smaku porażki. Faworyci szybko wzięli się do roboty. Już w 11. minucie przejęli piłkę w środku pola, a akcję ostatecznie zakończył Mohammed Yegen. Nie zdjęli nogi z gazu i jeszcze przed przerwą podwyższyli na 2:0 po składnym kontrataku. Po zmianie stron nie było bynajmniej lepiej. W 27. minucie reprezentanci Turcji zwiedli biało-czerwonych i po zgrabnym przerzucie futbolówka trafiła do Erdinca Sehymusa, który nie zmarnował sytuacji sam na sam. Przed upływem półgodziny na 4:0 podwyższył z kolei Dereli Serkan. Wszystko, na co było tego dnia stać Polaków, było trafienie honorowe, które przyszło w 44. minucie. Gwiazda zespołu, Kamil Grygiel, z pewną dozą szczęścia zdołał pokonać tureckiego golkipera. Mistrzowie Europy szybko pokazali jednak przeciwnikom miejsce w szeregu, niemalże od razu trafiając na 5:1, jednocześnie ustalając wynik. To nie koniec mistrzostw dla Polaków. Medal wciąż możliwy Półfinał przeciwko obrońcom tytułu musiał być dla naszych ampfutbolistów brutalnym zderzeniem z rzeczywistością. Biało-czerwoni skończyli fazę grupową z kompletem zwycięstw i nierealnym bilansem bramkowym - 28:0. Irlandczycy w ćwierćfinale również nie postawili trudnych warunków i przegrali 0:3. Dotkliwa porażka z Turkami (1:5) nie oznacza jednak, że jest to już koniec turnieju dla Polaków. Zmierzą się w meczu o trzecie miejsce ze słabszym z dwójki Anglia - Hiszpania. Dla biało-czerwonych to też wyjątkowa okazja, bo z dwóch poprzednich edycji również wracali z brązem. Oby okazało się, że za trzecim razem ten scenariusz się powtórzy.