Wygrana Ukrainy 2:0 nad Macedonią Północną zwiększyła presję na reprezentacji Włoch, która mierzyła się w sobotni wieczór na Stadio San Nicola w Bari z Maltą. Piłkarze Serhija Rebrowa z dorobkiem 10 punktów zajmowali drugie miejsce w grupie C eliminacji EURO 2024. Italia z 7 "oczkami" byłą trzecia, ale miała dwa mecze rozegrane mniej. Podopieczni Luciano Spalettiego poradzili sobie z przyjezdnymi z wyspiarskiego państwa-miasta położonego 81 kilometrów na południe od ich kraju. Zwycięzcy poprzednich mistrzostw Starego Kontynentu wygrali 3:0, doskakując do Ukrainy i nieco uspokajając swoją sytuację w kontekście awansu na niemiecki turniej. Z drugiej strony, we wtorek jadą na Wembley na starcie z Anglią. Niewykluczone, że o awansie na EURO zadecyduje ich mecz z naszymi sąsiadami w ostatniej kolejce (20 listopada). Maltańczycy dobrze weszli w mecz, mimo że w 5. minucie Gianluca Mancini wysłał im ostrzeżenie strzałem głową w poprzeczkę, to pokazywali chęci do gry i odważny pressing. W 23. minucie Enrico Pepe popełnił jednak błąd w wyprowadzaniu piłki z linii obrony. W środku pola dobrze grę "przeczytał" Federico Dimarco i podał w okolice pola karnego. Moise Kean nie wyprowadził się w tłoku na pozycję strzelecką, ale zrobił to Giacomo Bonaventura, posyłając bardzo ładne uderzenie z 16 metrów. "Squadra Azzurra" prowadziła, choć był to w ogóle pierwszy strzał celny w spotkaniu. Włochy - Malta 4:0. Mistrzowie Europy walczą o możliwość obrony tytułu Graczowi Fiorentiny najwyraźniej pozazdrościł Domenico Berardi, który z 14 metrów pokonał golkipera chyba w jeszcze ładniejszy sposób. Świetnie podkręcił futbolówkę, która odbiła się jeszcze od prawego słupka i wpadła do siatki. Stało się to na początku doliczonego czasu gry - goście mogli schodzić do szatni z poczuciem zrezygnowania. Mimo, że na początku meczu mieli nawet powyżej 40 procent posiadania piłki, to im dalej w las, tym zostali mocniej zdominowani. Italia nie zamierzała odpuszczać w drugiej połowie. Kolejne okazje bramkowe mieli Raspadori i Bastoni, ale to Berardi w 64. minucie skompletował dublet. Raspadori poprowadził akcję lewą stroną, posłał piłkę przeszywającą w poprzek pole karne. Moise Kean nie trafił czysto w piłkę, ale zawodnik Sassuolo był skuteczniejszy. W ostatnim fragmencie gospodarze nieco spowolnili tempo atakowania i licznik goli zatrzymał się na trzech. Mogą się oni już skupić na wspomnianym wtorkowym szlagierze.