6 edycja African Nations Championship (CHAN) rozpoczęła się 17 stycznia. W turnieju, który ma promować piłkarzy występujących na co dzień na Czarnym Lądzie zagrało 16 reprezentacji. Spotkania na trzech stadionach odbywały się przy ograniczonej liczbie widzów. Tak też było w przypadku finałowego meczu, który wieczorem odbył się w stolicy kraju Jaunde. Obrońca tytułu z 2018 roku Maroko, które w półfinale rozgromiło gospodarza Kamerun aż 4-0, grało z Malijczykami. Ci, wcześniejsze przeszkody w ćwierćfinale i półfinale, Kongo oraz Gwineę pokonywali po serii karnych. Dziś "Orły z Bamako" też rozpoczęły defensywnie i Marokańczycy nie potrafili sobie poradzić. Tak było w pierwszej części. W 64. minucie mogli nawet prowadzić, ale sytuacji sam na sam z bramkarzem Zniti nie wykorzystał Kone. Ten zdołał odbić piłkę nogą. Pięć minut później było już 1-0 dla obrońców tytułu. Do siatki po rzucie rożnym i celnym trafieniu głową trafił obrońca Bouftini. W 79. minucie, po kolejnym dobrze rozegranym rzucie rożnym rezultat spotkania ustalił kapitan "Lwów Atlasu" El Kaabi. Malijczycy kończyli mecz w dziesiątkę po czerwonej kartce w końcówce dla Samahe. Druga połowa została przedłużona aż o 8 minut. Maroko wygrało 2-0 i potwierdziło, że ma solidnych piłkarzy w swojej lidze. Najlepszym strzelcem Mistrzostw Narodów Afryki, z pięcioma bramkami na koncie został Soufiane Rahimi z Raja Casablanca. Wcześniej turniej CHAN dwa razy wygrywała też DR Konga (2009 i 2016). W meczu o trzecie miejsce Gwinea pokonała w sobotę w Douali Kamerun 2-0. Dla Kameruńczyków turniej CHAN był próbą generalną przed Pucharem Narodów Afryki, który zostanie rozegrany w tym kraju w styczniu i lutym przyszłego roku. W nim zagrają już największe gwiazdy afrykańskiej piłki z Sadio Mane, Mohamedem Salahem czy Riadem Mahrezem na czele. Michał Zichlarz <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=linki2&utm_medium=linki2&utm_campaign=linki2">Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!</a>