To już 31. z rzędu mecz rozegrany na stadionie przy Reymonta, w którym Wisła nie doznała goryczy porażki. W ostatnich dziesięciu spotkaniach wiślacy sięgali po komplet punktów. Mimo czterech bramek widzowie w Krakowie nie obejrzeli emocjonującego widowiska. Dominacja gospodarzy ani przez moment nie podlegała dyskusji, niewiadomą było jedynie ile razy piłka znajdzie się w bramce Górnika. Już w 6. minucie meczu wiślacy przeprowadzili składną akcję. Przed polem karnym przy piłce znalazł się Jop i precyzjnym uderzeniem zdobył pierwszą bramkę. W 33. minucie po zbyt krótkim wybiciu po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka spadła na 20. metr pod nogi Macieja Żurawskiego, który mocnym strzałem zdobył 10. bramkę w sezonie i objął samodzielne prowadzenie w klasyfikacji strzelców. Wisła przeważała przez całe spotkanie. Osłabiony brakiem pięciu zawodników z podstawowego składu Górnik ograniczał się do przeszkadzania krakowianom. Gospodarze grali niespiesznie, brakowało im dokładności a mimo tego w końcówce meczu jeszcze zdobyli dwa gole. Najpierw, w 86. minucie celnym uderzeniem głową popisał się Paweł Brożek, a zaledwie dwie minuty później wynik meczu ustalił strzałem z rzutu wolnego Brasilia. <a href="http://pilka.interia.pl/liga/1/wyn?id=4499&nr=11">Zobacz wyniki i opisy meczów 11 kolejki ekstraklasy</a>