Cóż znów nie wyszło. Myślę, że zagraliśmy dobry mecz, tzw. spotkanie walki. Nie udało się, zabrakło drugiej bramki - powiedział piłkarz. - Strasznie boli nas ten mecz w Trieście, gdzie praktycznie przegraliśmy po indywidualnych błędach. W rewanżu nie popełniliśmy żadnych błędów, graliśmy z tyłu praktycznie bez strat. Wszystko układało się bardzo dobrze i szkoda, że się nie udało. Już nawet nie liczę ile razy odpadłem w pojedynku z włoską ekipą. Drużyny z Polski praktycznie co rok wpadają na nie w pucharach. W ostatnich sekundach spotkania szanse na awans próbował uratować Artur Sarnat, który przy rzucie rożnym odważnie ruszył pod bramkę rywali. - Chciałem coś zrobić, bo nie było nic do stracenia, a można było dużo zyskać - wyjaśniał bramkarz wiślaków. - To był dobry mecz w naszym wykonaniu, szkoda i żal, że się nie powiodło. Brakło odrobiny szczęścia. Przy strzale Mirka Szymkowiaka od słupka piłka mogła wpaść do siatki, byłoby 2:0 i w dogrywce wszystko jest możliwe.