Reprezentant Polski zagrał od pierwszej minuty, ale debiut w lidze austriackiej popsuli mu piłkarze z Grazu, którzy niespodziewanie wygrali 1:0. - Dostaliśmy w "czapę". W pewnym momencie w naszych szeregach było aż czterech napastników. Sytuacji mieliśmy kilka, ja także. Strzeliłem silnie zza pola karnego. Tyle że w sam środek bramki. Skończyło się tylko na rzucie rożnym. Zagrałem 60 minut. Po meczu trener Lars Sondergaard zachował spokój, nie krytykował nas. W tej chwili najważniejsze jest czwartkowe spotkanie z Saragossą. A lidera - Rapid Wiedeń - musimy gonić. Już w następnej kolejce gramy z nimi. U siebie, więc trzy punkty muszą być nasze! - stwierdził Mila.