Z dwóch euro do 1,54, zmalały wypłaty dla tych, którzy postawią euro na triumf zespołu Pepa Guardioli w środę na Estadio Mestalla w Walencji. A więc zdaniem speców od piłkarskich zakładów z sobotniego starcia w lidze na Santiago Bernabeu, to Barca wyszła silniejsza. Nie zgadzają się z tym fani królewskiego klubu. W ankiecie madryckiego dziennika "As" 53 procent internautów uważa, że Puchar Króla zdobędzie zespół Jose Mourinho. Nikt w Realu nie ma tego trofeum Na pewno motywacja w stołecznym klubie jest ogromna, Portugalczyk nie ma w kadrze ani jednego piłkarza, który zdobyłby to trofeum. Real wygrał je ostatnio aż 17 lat temu, legendarnemu kapitanowi Ikerowi Casillasowi tylko tego brakuje do kolekcji. A przecież jest w niej tytuł mistrza świata i Europy, triumfy w lidze hiszpańskiej, Lidze Mistrzów i klubowych mistrzostwach świata. W środę na Estadio Mestalla Barca i Real zagrają ze sobą w finale szósty raz. W dotychczasowych pięciu spotkaniach Katalończycy wygrali trzy razy, Kastylijczycy dwa. Zaczęło się w 1936 roku, niespełna miesiąc po wybuchu wojny domowej w Hiszpanii. Trofeum nazywało się wtedy Pucharem Republiki, zdobył je Real zwyciężając na Estadio Mestalla 2-1. "Królewscy" bronili wygranej w dziesiątkę, a pojedynek został zapamiętany ze względu na oszałamiającą paradę legendarnego Ricardo Zamory po strzale Escoliego. Franco osobiście wręczał puchar Na rewanż Katalończycy czekali aż 32 lata. W 1968 roku trofeum nazywało się już Pucharem Generalissimusa (na cześć Franco). Barca wygrała na Santiago Bernabeu 1-0 po samobójczym golu obrońcy Realu Zunzuneguiego. Trofeum wręczał Katalończykom osobiście generał Franco, kibice "Królewskich" byli jednak tak wściekli na arbitra, że z trybuny najbardziej radykalnych fanów poleciały na boisko butelki. "Mecz butelkowy" był impulsem do wprowadzenia zakazu wnoszenia na stadiony przedmiotów ze szkła. W 1974 roku finał Pucharu Generalissimusa na Vicente Calderon stał się dla Realu okazją do rewanżu za ligową porażkę z Katalończykami 0-5. Ponieważ w tamtych czasach nie dopuszczano do pucharowej rywalizacji graczy z zagranicy, Barca wystąpiła bez Johanna Cruyffa, Real bez Guntera Netzera. "Królewscy" z Vicente del Bosque w składzie pokonali Barcę z Carlesem Rexachem 4-1. Po śmierci Franco rozgrywki wróciły do nazwy Puchar Króla. W finale w 1983 roku bohaterem był Diego Maradona brutalnie traktowany przez obrońców Realu. Barca wygrała 2-1 zdobywając drugiego gola w 90. min, po zwycięstwie Bernd Schuster okazywał pokonanym rywalom lekceważenie i pogardę. 5 lat później Niemiec przeniósł się do Realu, by w 1990 roku przegrać z nim finał z Barcą na Estadio Mestalla 0-2. Pep Guardiola wchodził wtedy dopiero do drużyny, której gwiazdą był trener Lecha Jose Maria Bakero. W dramatycznym i brutalnym spotkaniu Fernando Hierro dostał czerwoną kartkę, a dzięki zwycięstwu Johan Cruyff uratował posadę trenera Barcelony i mógł kontynuować budowę Dream Teamu. Obejrzyj historię Gran Derbi Europa: Trzech defensywnych na środku pomocy "Królewskich" Środowy mecz na Mestalla także zapowiada się historycznie. W sobotę, w lidze Real przegrywał na Santiago Bernabeu 0-1, ale potrafił doprowadzić do remisu grając w dziesiątkę. Przerwał w ten sposób passę pięciu porażek w Gran Derbi, a według madryckich mediów Jose Mourinho odkrył sposób na Barcelonę. Tak jak w sobotę, tak w środę Portugalczyk ma wystawić trzech defensywnych pomocników (Xabi Alonso, Khedira, Pepe). Zdaniem dziennika "As" będzie tylko jedna niewymuszona zmiana w składzie: za Karima Benzemę zagra Mesut Ozil. A więc ustawienie jeszcze bardziej defensywne niż w sobotę? W Hiszpanii trwają zaciekłe spory: dla kogo remis w lidze był lepszy? Barca utrzymała 8 pkt przewagi w tabeli i jest już praktycznie mistrzem Hiszpanii. "Oddaliśmy im tytuł i jeszcze się cieszymy?" - takie przewrotne pytanie zadał kibicom Realu jeden z felietonistów dziennika "Marca". Optymizm w Madrycie wziął się jednak z tego, że po pięciu kolejnych porażkach, królewska drużyna zagrała w końcu z Barcą jak równy z równym. Nie wszystkim w stolicy Hiszpanii podobała się asekuracyjna taktyka Mourinho (wystawił siedmiu graczy defensywnych), ale doceniają to, że Real stworzył tyle samo sytuacji do zdobycia gola, co goście z Barcelony. Chór wychwalających strategiczny geniusz trenera Realu znalazł swoich ludzi także w Katalonii. Pep Guardiola przyznał, że Real jest dziś zdecydowanie mocniejszy niż jesienią. Carles Puyol nie widzi powodów, dlaczego "Królewscy" mieliby się wstydzić gry z kontry. "Większość rywali stosuje przeciw nam tę taktykę, dlaczego Real nie może?" - pyta retorycznie kapitan Barcelony odcinając się od opinii Xaviego Hernandeza, że taki sposób gry wielkiej drużynie nie przystoi. Trawa będzie krótsza o 5 mm niż w Madrycie Puyola nie oburzyła też wysoka trawa na Santiago Bernabeu, której podobno Mourinho nie pozwolił skosić, by utrudniała Barcy rozgrywanie piłki. "Na Bernabeu Real jest u siebie i może decydować, na jakiej chce grać nawierzchni" - stwierdził Puyol. Na wszelki wypadek media w Katalonii donoszą, że trawa na Mestalla zostanie skoszona na 25 milimetrów, czyli będzie o 5 krótsza niż na Bernabeu. Czy zostanie właściwie nawodniona? To zależy od przedstawicieli hiszpańskiej federacji. Oczywiście nie wszyscy w Barcelonie rozumieją taktykę Mourinho. Johan Cruyff stwierdził, że to w ogóle nie jest klasyczny trener piłkarski, tylko spec od zdobywania trofeów, "tchórzliwy, ale sprytny" - ocenił Portugalczyka bezwzględnie i surowo. Obie strony starają się wywrzeć presję na arbitrze środowego meczu. Po czerwonej kartce dla Raula Albiola w sobotę Jose Mourinho ironizował: "Jestem już zmęczony ustawiczną grą w dziesiątkę przeciw Katalończykom". Poparł go dziennik "As" obliczając, że w tym sezonie ligowym Barca grała z przewagą zawodnika aż o 134 minuty dłużej niż Real Madryt. Media katalońskie nie pozostają w tyle. Przypominają, że arbiter środowego meczu Undiano Mallenco to ten, który półtora roku temu podczas Gran Derbi na Camp Nou wyrzucił z boiska Sergio Busquetsa. A poza tym ma ponoć opinię sędziego "promadryckiego". Kłótnie i waśnie potrwają jeszcze długo. Jest jeden fakt radosny dla Katalończyków. Puyol, który w 54. minucie meczu na Bernabeu zszedł z kontuzją mięśnia, trenuje normalnie i na Mestalla prawdopodobnie zagra. Do składu może wrócić także Javier Mascherano po karze za kartki. Mourinho czeka na powrót do zdrowia Lassa Diarry. Gdyby się wyleczył, Pepe mógłby zagrać na stoperze za zawieszonego Albiola, a Francuz wejść do pomocy. Diarrę można też ustawić na prawej obronie, przesuwając do środka Sergio Ramosa, choć Mou robi to niechętnie. W razie czego jest jeszcze naturalny prawy obrońca Alvaro Arbeloa. Środowa potyczka w Pucharze Króla to drugi akt rywalizacji hiszpańskich kolosów składającej się z czterech spotkań. Po niej zostanie jeszcze dwumecz o prawo wyjazdu na Wembley, na finał Ligi Mistrzów. Ten, kto zwycięży na Mestalla, będzie miał przewagę psychologiczną. Remis w środę już się nie powtórzy. Dyskutuj o artykule z Darkiem Wołowskim!