Gospodarzem tegorocznego turnieju będzie Chile. Historia imprezy sięga prawie sto lat wstecz. Po raz pierwszy odbyła się ona w Argentynie, w 1916 roku, jako Mistrzostwa Narodów Ameryki Południowej. Nie odbywała się cyklicznie, czasami przerwa między turniejami trwała rok, a czasami nawet sześć lat. Od 1975 roku Copa America rozgrywana jest, podobnie jak mistrzostwa Europy, co cztery lata (wyjątkiem był okres pomiędzy 1987 a 2001 rokiem - wówczas grano co dwa lata). Ostatni turniej odbył się w Argentynie, a triumfowali w nim - po raz piętnasty w historii, Urugwajczycy. Konfederacja CONMEBOL, czyli odpowiednik europejskiej UEFA liczy zaledwie 10 członków, dlatego od lat na imprezę zaprasza się gościnnie dwie reprezentacje, najczęściej z Ameryki Środkowej lub Północnej. W tym roku do grono stałych uczestników dołączą Meksyk i Jamajka. Dwanaście zespołów podzielonych jest na trzy grupy, po cztery reprezentacje w każdej z nich. Po dwie najlepsze awansują do ćwierćfinałów, gdzie zagrają również dwa najlepsze zespoły z trzecich miejsc w poszczególnych grupach. Gospodarze głodni sukcesu W grupie A zagrają gospodarze turnieju. Chilijczycy po bardzo udanym mundialu w Brazylii liczą, że uda im się zdobyć medal kontynentalnych mistrzostw przed własną publicznością. Trzon drużyny stanowią zawodnicy występujący w Europie. Zaledwie ośmiu zawodników z 23-osobowej kadry na co dzień nie występuje na "Starym Kontynencie". Kapitanem zespołu jest Claudio Bravo. Bramkarz Barcelony, który wywalczył nagrodę dla najlepszego bramkarza ligi hiszpańskiej, to ostoja defensywy, ale i dobry duch zespołu. W drużynie nie zabraknie również Artura Vidala z Juventusu Turyn, Aleksisa Sancheza z Arsenalu Londyn, czy Garego Medela z Interu Mediolan. Z takim składem Chile może spokojnie powalczyć o powtórzenie najlepszego rezultatu w historii, czyli srebrnego medalu, wywalczonego już czterokrotnie. W fazie grupowej naprzeciwko Chilijczyków staną Boliwijczycy, Ekwadorczycy i Meksykanie. To właśnie tych ostatnich, gospodarze powinni obawiać się najbardziej. Selekcjoner Miguel Herrera zdecydował się powołać do kadry aż 21 zawodników z ligi meksykańskiej. Warto pamiętać jednak, że rozgrywki te zyskały w ostatnim czasie na prestiżu, dzięki olbrzymim pieniądzom tamtejszych bogaczy, którzy płacą astronomiczne pensje najlepszym zawodnikom, aby nie wyjeżdżali za granicę. Zespołem w tyłach dowodził będzie 36-letni Rafael Marquez, który w przeszłości był piłkarzem Barcelony. Meksykanie nie muszą martwić się także o atak, u boku Raula Jimeneza z Atletico Madryt zagra Marco Fabian, który podczas ostatnich Klubowych Mistrzostw Świata napsuł krwi wielkiemu Realowi Madryt. O niespodziankę w grupie postarają się reprezentanci Ekwadoru. W drużynie Gustavo Quinterosa zagrają między innymi Enner Valencia z West Hamu United oraz Jefferson Montero ze Swansea. O obronę zadba, pamiętający mundial w Korei Południowej i Japonii, 35-letni Walter Ayovi. Dostarczycielem punktów, wedle przewidywań, ma być Boliwia, która jako jedyna reprezentacja w grupie A, ma na koncie triumf w całym turnieju. Boliwijczycy wygrali przed własną publicznością w 1963 roku, a na swoich stadionach ugrali również srebrny medal osiemnaście lat temu. Próżno w boliwijskiej kadrze szukać graczy występujących w silnych europejskich ligach. Zaledwie sześciu zawodników na co dzień nie gra w Boliwii. Czwórka występuje w Europie: Danny Bajerano w greckim Panetolikosie, Martin Smedberg-Dalence w szwedzkim Goeteborgu, Ricardo Pedriel w tureckim Mersinie oraz 18-letni Sebastian Gamarra, który jest zawodnikiem młodzieżowej drużyny Milanu. Messi, Cavani... i Jamajczycy Dużo ciekawiej niż w grupie A, jest w dwóch pozostałych grupach. W grupie B wystąpią Argentyńczycy prowadzeni przez byłego trenera Barcelony - Gerardo Martino. "Albicelestes" za wszelką cenę będą chcieli zmazać plamę sprzed czterech lat. Wówczas na własnych boiskach, odpadli na etapie ćwierćfinału, a porażka kosztowała posadę selekcjonera Sergio Batistę. Skład srebrnych medalistów mundialu uzupełnili w tym roku między innymi: Carlos Tevez, który nie pojechał do Brazylii z powodu konfliktu z trenerem, Roberto Pereyra, który miał swój udział w dublecie Juventusu Turyn we Włoszech, czy Javier Pastore, który w Paris Saint-Germain gra na równym poziomie z Edinsonem Cavanim. Messi i spółka marzą o złocie, które ich kraj wywalczył już czternaście razy. Ostatni raz Argentyna triumfowała 22 lata temu i jeżeli z tak silnym składem nie uda im się tego powtórzyć, będzie można mówić o sporym rozczarowaniu. Już na pierwszym etapie boju o złoto Argentynę będzie chciał zatrzymać Urugwaj. "La Celeste" zdobyli tytuł cztery lata temu i marzą o jego obronie. Podopiecznym Oscara Tabareza będzie jednak jeszcze trudniej niż mogłoby się to wydawać, patrząc na ich rywali. W urugwajskim zespole zabraknie bowiem Luisa Suareza, który w reprezentacji wciąż cierpi karę zawieszenia za ugryzienie Giorgia Chielliniego na mistrzostwach Świata w Brazylii. Mimo to, Urugwajczycy z pewnością nie złożą broni przed rozpoczęciem imprezy. W składzie "La Celeste" aż roi się od uznanych w Europie nazwisk. Trzech z nich: Diego Godin, Jose Gimenez oraz Cristian Rodriguez - to zawodnicy Atletico Madryt. Pominąć nie sposób Fernando Muslery z Galatasaray oraz największej, pod nieobecność Suareza, gwiazdy zespołu - Cavaniego z PSG. Przy takich rywalach, tylko o trzecie miejsce w grupowej rywalizacji walczyć będzie prawdopodobnie Paragwaj. Ciężko oczekiwać, że mistrzowie Ameryki Południowej z 1953 oraz 1979 roku, powtórzą wielki sukces sprzed czterech lat i zagrają w finale. Największym potencjałem Paragwajczycy dysponują w ataku. Kapitanem drużyny jest Roque Santa Cruz - były piłkarz Bayernu Monachium, czy Manchesteru City. W ataku jego partnerem będzie któryś z byłych zawodników Borussii Dortmund - Nelson Valdez lub Lucas Barrios. Zestawienie napastników uzupełniają znacznie młodsi Raul Bobadilla z Augsburga i Derlis Gonzalez z Bazylei. Trochę egzotyki nie tylko do tej konkretnej grupy, ale i do całego Copa America wniesie pewnie Jamajka. Wbrew pozorom, zdobywcy ostatniego Pucharu Karaibów mają w swoim zespole zawodników grających w silnych ligach w Europie. Fani Premier League z pewnością kojarzą kolegę Marcina Wasilewskiego z Leicester City - Wesa Morgana oraz piłkarza Crystal Palace - Adriana Mariappę. W norweskiej Valerendze występuje napastnik Deshorn Brown, a w niemieckim Karlsruher podstawowym piłkarzem jest Daniel Gordon. Grupa śmierci Grupa C na tle pozostałych wyróżnia się brakiem gości spoza Ameryki Południowej. O wyjście z niej powalczą Brazylia, Kolumbia, Wenezuela oraz Peru. Każda z czterech drużyn ma swoje atuty. Reprezentacji "Canarinhos" nie trzeba przedstawiać nikomu. Po nieudanym mundialu na własnych boiskach zmienił się trener (Luiza Felipe Scolariego zastąpił Dunga) i piłkarze. Blamaż z Niemcami pamięta zaledwie sześciu zawodników, którzy przylecą do Chile powalczyć o dziewiąty tytuł mistrza Ameryki Południowej dla Brazylii. Do boju "Canarinhos" ma poprowadzić Neymar, który został kapitanem zespołu prowadzonego przez Dungę. Jedynym problemem dla Brazylijczyków będzie obsada bramki. Kontuzji kolana pod koniec ligowego sezonu doznał Diego Alves, który miał być numerem jeden. W jego miejsce powołano Neto, ale w bramce zagra najprawdopodobniej Jefferson, który na co dzień występuje w Botafogo. Bardzo nieudane mistrzostwa świata dla Brazylii były sukcesem Kolumbii, która potwierdziła duże aspiracje. Mimo zapowiedzi, na stanowisku selekcjonera pozostał Jose Pekerman, który ma do dyspozycji bardzo podobną drużynę, do tej, która na mundialu dotarła do ćwierćfinału. Kadrę wzmocnili, zdrowy Radamel Falcao oraz utalentowany Luis Muriel z Sampdorii. Kolumbijczycy sporo obiecują sobie po Jamesie Rodriguezie z Realu Madryt, dla którego będzie to pierwsze Copa America. O niespodziankę w tym gronie powalczy Wenezuela, która zachwyciła Amerykę Południową przed czterema laty. Reprezentacja "La Vino Tinto" dotarła do półfinału, gdzie odpadła dopiero po serii rzutów karnych. Wielu zawodników z obecnej kadry wciąż pamięta ten niebywały sukces, który był najlepszym wynikiem w historii występów Wenezueli na kontynentalnym czempionacie. Stawkę uczestników turnieju uzupełni Peru, które dwukrotnie triumfowało w Copa America. Siłą "Inków" jest kolektyw. Znaczną, 13-osobową część kadry stanowią zawodnicy grający na co dzień w rodzimej lidze. Jednak dziewięciu piłkarzy z Europy może budzić szacunek. Claudio Pizarro z Bayernu Monachium, Jefferson Farfan z Schalke, Juan Vargas z Fiorentiny, czy Andre Carillo ze Sportingu Lizbona z pewnością znani są piłkarskim kibicom również w naszym kraju. 26 meczów, które wyłonią nowego mistrza Ameryki Południowej, rozegranych zostanie na dziewięciu stadionach, w siedmiu różnych miastach. Inauguracja oraz spotkanie finałowe odbędzie się na Estadio Nacional w Santiago. Pierwszy mecz Chile - Ekwador odbędzie się w nocy, z czwartku na piątek naszego czasu. Finał zaplanowano na 4 lipca. Transmisje na antenach TVP. Autor: Kamil Kania