Zbigniew Boniek przez wiele lat był prezesem PZPN i sprawował swoją funkcję z dobrym skutkiem. To za jego kadencji nasz kraj zorganizował Euro 2012. Ponadto między innymi w Warszawie na PGE Narodowym odbył się finał Ligi Europy. Reprezentacja zaś w 2016 roku dotarła do ćwierćfinału kontynentalnego czempionatu. W pamiętnej imprezie we Francji podopiecznych Adama Nawałki zatrzymali dopiero Portugalczycy, którzy kilka dni później wznieśli w górę największy puchar. 68-latek cieszy się obecnie dużo spokojniejszym życiem, często komentuje bieżące wydarzenia w mediach społecznościowych. W ostatnich dniach legendarny piłkarz najadł się jednak trochę strachu. O co chodzi? Niedawno działacz został wezwany do prokuratury w Szczecinie w celu złożenia wyjaśnień. Jak informuje portal WP, postawiono mu zarzuty w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości przy podpisywaniu umów sponsorskich w PZPN. Szymon Jadczak, autor materiału, otrzymał od rzecznika prasowego Prokuratury Krajowej obszerne wyjaśnienie. "2 września 2024 roku prokurator z Zachodniopomorskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie przedstawił Zbigniewowi B. zarzut popełnienia przestępstwa (...) dotyczący działania na szkodę PZPN" - przekazał Wirtualnej Polsce w odpowiedzi na pytania prokurator Przemysław Nowak. "Prokurator zarzucił podejrzanemu, iż w okresie od listopada 2014 roku do sierpnia 2021 roku, jako prezes PZPN, działając wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami, wyrządził PZPN szkodę majątkową wielkich rozmiarów w kwocie przekraczająca 1 mln zł w związku z umową sponsorską" - dodał. Zbigniew Boniek publicznie zabrał głos w sprawie Szymon Jadczak poinformował, iż Zbigniew Boniek nie przyznaje się do winy. Działacz sam zresztą opublikował parę słów w serwisie X. "Wobec licznych zapytań ciekawskich informuje; respektuje ustalenia i szczegóły dotyczące rzekomej niegospodarności przy podpisaniu kontraktu sponsorskiego podam w odpowiednim czasie. Liczę, że moja pomoc sprawę wyjaśni i ją zakończy.... Mniej polityki, więcej faktów i uczciwości" - wyjaśnił. "Męczy mnie jeden dziennikarz od trzech dni. Telefony , whatsapp i tak dalej. Więc żeby dał święty spokój, to podpowiem. Żadnych zarzutów tylko wymyślony polityczny zarzucik. Żadnych zabezpieczeń, tylko dzień dobry i do widzenia. Może to go uspokoi" - oznajmił się kilka godzin później.