Nie takiego obrazy gry spodziewano się w Barcelonie. Katalończycy chcieli możliwie szybko i łatwo zapewnić sobie awans, o czym świadczyć mógł skład desygnowany przez Xaviego Hernandeza. Spośród na co dzień podstawowych zawodników w kadrze meczowej zabrakło jedynie Pedriego i Roberta Lewandowskiego. Puchar Króla: FC Barcelona szybko zaczęła strzelanie Miejsce Polaka w ataku zajął Ferran Torres, którego Xavi obudował Memphisem Depayem i Ousmanem Dembele. Wyniku nie otworzył jednak żaden z ofensywnych zawodników, a środkowy obrońca Ronald Araujo. Urugwajczyk wykończył głową centrę Pablo Torre z rzutu rożnego i w czwartej minucie zrobiło się 1:0 dla gości. Barcelona zaczęła więc spotkanie tak, jak chciała. Dzięki temu zawodnicy z Katalonii zyskali spokój i kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Kilkanaście minut po objęciu prowadzenia mogli jednak stracić je po błyskawicznej kontrze CF Intercity. Aaron Pinan minął linię obrony i przedryblował bramkarza, po czym oddał strzał do pustej bramki. Piłka turlała się w stronę linii, ale tuż sprzed niej wybił ją Araujo, który w początkowej fazie meczu wyrastał na największego bohatera. W 27. minucie "Duma Katalonii" była bliska podwyższenia na 2:0. Miała przy tym sporo szczęścia, bo strzał Depaya z rzutu wolnego nie był celny, ale piłka odbiła się po drodze od nóg obrońców i prawie wpadła do siatki. Gospodarzy uratowała jedynie poprzeczka. Wraz z upływem kolejnych minut Barcelona zyskiwała coraz większą dominację. Gołym okiem widać było ogromną różnicą klas, która dzieli oba zespoły. Przyjezdni raz za razem stwarzali sobie groźne akcje, ale do końca pierwszej połowy nie zdołali potwierdzić przewagi bramką. FC Barcelona: Wymiana ciosów z trzecioligowcem Po zmianie stron Katalończycy kontynuowali ataki. Wszystko wskazywało na to, że lada moment odskoczą przeciwnikom na dwie bramki, tymczasem niespodziewanie to gospodarze wyrównali. W 59. minucie Oriol Soldevila Puig najlepiej odnalazł się w zamieszaniu po rzucie rożnym i skierował piłkę do siatki. Później zaczęła się niesamowita wymiana ciosów. W 66. minucie Barcelona znów była na prowadzeniu. Tym razem na listę strzelców wpisał się Ousmane Dembele, który wykorzystał prostopadłe podanie od Gaviego, po czym przelobował bramkarza. Wydawało się, że teraz faworyci nie pozwolą już sobie na żadne błędy. Nic bardziej mylnego - w 74. minucie Soldevila Puig ustrzelił dublet, doprowadzając do remisu. Po chwili kolejny raz powtórzył się dobrze już znany scenariusz: Barcelona odzyskała prowadzenie ledwie trzy minuty później. Bramkę zdobył krytykowany ostatnio Raphinha. Kibice Katalończyków mieli nadzieję, że tę przewagę ich ulubieńcy zdołają już utrzymać do końca. Wszak chodziło o mniej więcej kwadrans gry. Nic z tego - trzecioligowiec znów znalazł sposób na pokonanie Inakiego Penii. Co warte podkreślenia, do siatki trafił Soldevila Puig, który skompletował tym samym hat-tricka. Po 90 minutach stadionowy zegar wskazał wynik 3:3 i konieczna była dogrywka. FC Barcelona awansowała do kolejnej rundy Barcelończycy wyglądali na coraz bardziej zniecierpliwionych. Dogrywkę rozpoczęli więc od ataków, ale tym razem nie zapominali także o obronie. Nie pozwalali już rywalom na tak łatwe wchodzenie we własne pole karne. Sami niemal przez cały czas przebywali natomiast w strefie defensywnej CF Intercity. W końcu Barcelona dopięła swego. W 103. minucie Ansu Fati strzelił gola na 4:3. Jak się okazało - ostatniego w tym meczu. Katalończycy, nie bez problemów, awansowali do 1/16 finału. Ich kibice nie będą jednak zachwyceni tym, co zobaczyli w starciu z trzecioligowcem. Jakub Żelepień, Interia