To było spotkanie na pożegnanie Euro, bo na wyjście z grupy szanse Polaków były tylko matematyczne. Nie tylko musieliby pokonać Rosjan, co byłoby ogromną sensację, ale liczyć też na niespodziankę w drugim spotkaniu - niżej notowani Słowacy mieliby pokonać Chorwatów. Polska wciąż bez wygranej na Euro Wyglądało na to, że po trzecich mistrzostwach Europy Polacy wciąż będą bez wygranej w tej imprezie. W 2001 roku przegrali wszystkie spotkania, w 2018 roku była porażka i remis. Tym razem turniej zakończyli na fazie grupowej z punktem. Rosja potwierdziła, że jest jednym z głównych kandydatów do złotego medalu. Nie musiała się zbytnio wysilać, bo i tak miała właściwie pewne pierwsze miejsce w grupie C. Z Rosjanami Polakom na 12 spotkań udało się wygrać raz (w 2005 roku). Polska w bramce z Nawratem Podopieczni trenera Błażeja Korczyńskiego chcieli pożegnać się godnie z mistrzostwami Europy, tylko jak to zrobić, kiedy naprzeciw wychodzi m. in. trzech Brazylijczyków z rosyjskim obywatelstwem. Chorwatów pokonali 4:0, a Słowaków 7:1. Trzeba więc było zagrać bardzo uważnie w obronie i czekać na okazję do kontrataku. Trener Korczyński od początku postawił w bramce na Bartłomieja Nawrata, dla którego był to 139 występ w reprezentacji i... pierwszy na dużej imprezie. Selekcjoner mocno zmienił pierwszą czwórkę, bo Sebastian Leszczak w poprzednich meczach wchodził tylko w końcówkach. Rosja wychodzi na prowadzenie Polacy próbowali wysoko atakować rywali, ale Rosjanie od razu przejęli inicjatywę. Szybko stworzyli kilka sytuacji, ale Nawrat był czujny. A po chwili świetnie przez całe boisko rzucił piłkę, ale Michał Marek trafił w bramkarza. Strzelali też Leszczak, Michał Kubik i Mateusz Madziąg, ale Putiłow nie dał się zaskoczyć. Po słabszym momencie Rosjanie znów zaczęli ostrzeliwać bramkę Polski. I w końcu im się udało - Anton Sokołow obrócił się, choć na plecach miał Madziąga i pewnie pokonał Nawrata. Biało-czerwoni mogli szybko wyrównać, ale Marek znów przegrał pojedynek z bramkarzem. Kolejne ich uderzenia mijały bramkę lub bronił Putiłow i trzeba przyznać, że walka była wyrównana. Polska gola! Bramka z rzutu karnego Mało tego - w pierwszej połowie to Polacy oddali więcej strzałów (24 - 21) i zyskali przewagę. Niestety, tak jak w poprzednich spotkaniach, skuteczność nie była po ich stronie. - Musimy zdobyć gola, a nie tylko oddawać strzały - mówił do zawodników podczas przerwy na żądanie trener Korczyński. Ale bramkę zdobyli Rosjanie. Artem Antioszkin mocno uderzył w kierunku bramki, piłka trafiła w Daniła Dawidowa i wpadła do siatki. Tuż przed końcem pierwszej połowy Polacy mieli świetną okazję na bramkę - przedłużony rzut karny (za sześć fauli). Do piłki podszedł Leszczak i pięknym strzałem pokonał bramkarza. Polska walczyła, Rosja strzelała To podrażniło Rosjan i szybko, bo 71 sekund po wznowieniu drugiej połowy, podwyższyli na 3:1. Polacy odpowiedzieli trzema stałymi fragmentami i strzałami, ale Putiłow bronił pewnie. Dwubramkowa przewaga uspokoiła rywali. Piłkarze trenera Korczyńskiego walczyli, starali się, wysoko atakowali, sprawiali sporo problemów przeciwnikom, ale nie za wiele byli w stanie wskórać. W 28. minucie bardzo silnie uderzył Leszczak, bramkarz odbił piłkę, Rosjanie wyprowadzili błyskawiczną kontrę, którą wykończył Iwan Cziszkała. Polacy do końca próbowali zdobyć kolejne bramki, ale znów trafili rywale. W drugim meczu Słowacja nieoczekiwanie pokonała Chorwację 5:3 i razem z Rosją wyszła z grupy. Polska - Rosja 1-5 (1-2) Gole: Leszczak (20.) - Sokołow (6.), Dawidow (16.), Cziszkala (22., 28), Miłowanow (36.). Polska: Nawrat - Kubik, Madziąg, Solecki, Leszczak oraz Zastawnik, Kriezel, Lutecki, Marek, Grubalski, Wojciechowski. Rosja: Putiłow (Zantaradze) - Antioszkin, Robinho, Nijazow, Cziszkala oraz Miłowanow, Abramow, Abramowicz, Dawidow, Sokołow, Afanasjew, Nando, Paulinho.