Tak, tak - nie 180, czyli tyle, ile ostatecznie zapłacili paryżanie, ale 214 milionów, bo pojawiły się dodatkowe podatki, których Monaco ani myślało płacić. "Królewscy" byli zdecydowani tyle wydać. Jeśli piekielnie zdolny nastolatek nie wylądował wtedy w Madrycie, to tylko dlatego, że klan Mbappe (a sam zawodnik miał, jak się wydaje, najwięcej do powiedzenia), zdecydował inaczej. Po swojemu. Zresztą, takich nie do końca przewidywalnych sytuacji - z Kylianem w roli głównej albo jego ojcem - uzbierało się w ostatnich latach całkiem sporo. Dzisiaj niektóre z nich brzmią wręcz nieprawdopodobnie. Przytoczmy zaledwie kilka w telegraficznym skrócie. Pożyczka za darmo. Książęcy interes Pierwszy zawodowy kontrakt na początku 2016? Negocjacje były tak napięte, że wiceprezes Monaco postawił ojcu 17-letniego wówczas piłkarza ultimatum: jeśli w ciągu trzech dni nie podpisze umowy, zostanie z powrotem zesłany do grupy młodzieżowej. W odpowiedzi Wilfried Mbappe chciał zastrzec w umowie, że odpowiedni czas gry jego syna... będzie zagwarantowany, a gdy klub zaczął konsultować legalność takiego zapisu u władz ligi, usłyszał, że pytanie jest precedensowe i w ogóle nie wchodzi to w grę, bo trener musi mieć swobodę doboru zawodników. Bingo! Rekordowy transfer z Monaco do PSG z niespotykanym dotychczas zapisem o rocznym wypożyczeniu... za darmo? I to w ostatnim dniu okienka transferowego? Podczas gdy wielu myślało, że paryżanie znaleźli sprytny sposób na obejście zasad finansowego fair play, tuż po podpisanym miesiąc wcześniej kontrakcie z Neymarem, tak naprawdę chodziło o... uniknięcie dodatkowych podatków przez klub z małego księstwa. A że w Paris Saint-Germain nie mogli nie ucieszyć się z takiej propozycji, to już inna sprawa. Przywileje, o które byśmy mimo wszystko nie podejrzewali zawodnika i jego rodzinę? Proszę bardzo. Oprócz 55 mln euro (netto!) w ciągu pięciu lat kontraktu w Paryżu (co w praktyce oznacza wzięcie przez klub podatków na siebie), domagano się... opłacenia kosztów wielogodzinnych lotów prywatnym odrzutowcem, premii wyższych od pozostałych graczy, a nawet gwarancji, że Mbappe zostanie automatycznie najlepiej opłacanym zawodnikiem, jeśli tylko zdobędzie Złotą Piłkę. Na żadne z tych żądań działacze się nie zgodzili, ale ojciec Wilfried wywalczył co innego. Nie będąc pracownikiem PSG, może przyglądać się treningom jego syna. Nie mówiąc o 30 tysiącach euro, które klub płaci Kylianowi za wynajęcie mieszkania i zatrudnienie... majordomusa, ochroniarza i kierowcy. A co! Kulisy krótkiej, ale niezwykle intensywnej kariery 20-latka z podparyskiego Bondy - porównywanego dzisiaj do pewnego "króla futbolu" z Brazylii - nadają się nawet na sensacyjny dokument. O nim, o ogromnych pieniądzach, o grze wpływów. Ale też o współczesnym futbolu. Mogliśmy je poznać dzięki platformie Football Leaks, która poprzez takie media jak niemiecki tygodnik Der Spiegel albo francuski portal śledczy Mediapart odsłania wiele nieznanych dotychczas tajemnic. Oto one. Koszt całkowity - 60 milionów na sezon Możemy oczywiście zwracać uwagę na wyjątkowy talent francuskiego młodziana. Nawet powinniśmy, bo takie diamenty - o niesamowitych osiągnięciach na boisku i ogromnej dojrzałości poza nim - nie rodzą się na pniu. Nie wszyscy ze sportowego topu wpadają też na pomysł - mówiąc o tym zawczasu - żeby przekazywać premię za mistrzostwo świata na cele charytatywne. A Mbappe tak zrobił i nieważne już czy wymyślił to sam czy podpowiedzieli mu rodzice albo doradcy. Zyskał trochę punktów. Ale warto również pamiętać, że za tą krótką karierą kryją się pieniądze, z jakimi piłkarski nastolatek nigdy jeszcze nie był związany. Ani Messi, ani Neymar, ani Cristiano, kiedy byli w tym wieku. Zatrudnienie 20-latka kosztuje ekipę z Paryża średnio 31 milionów euro rocznie i są to tylko koszty związane z jego wynagrodzeniem. Jeśli dodamy do tego amortyzację całego transferu, wyjdzie dwa razy więcej. 60 milionów euro! Nie tylko liczby są tu jednak ważne. Z dokumentów Football Leaks, których nikt nigdy nie zakwestionował wyłania się jeszcze swoista strategia prowadzenia negocjacji. Ogromne zarobki za grę (50 mln euro za pięć lat plus 5 mln premii za podpis na kontrakcie) miały być wolne od wszelkich podatków. I są. PSG się na to zgodził, a Wilfried Mbappe pokazał, że nawet bez pomocy znanego agenta potrafi skutecznie dbać o interesy syna. Nie pierwszy raz. Choć trzeba też jasno podkreślić, że rozwój sportowy Kyliana był dla niego zawsze kluczowy. Mbappe senior. Skuteczność ponad wszystko Widząc dzisiejsze dokonania, to, jak sobie radzi w dorosłej piłce, jak wszedł do niej taranem, duża jest pokusa, aby zakładać, że jego rozwój przebiegał wzorowo, a wszyscy trenerzy byli zachwyceni. Ale to nieprawda. W Monaco wielokrotnie dochodziło do spięć. Kylian irytował tym, że nie lubił bronić i słabo wywiązywał się z zadań defensywnych. Myślał tylko o ataku. Był w tym jednak na tyle dobry, że Wadim Wasiliew, wiceprezes klubu i prawa ręka właściciela Dmitrija Rybołowlewa, pisał w wewnętrznych mailach o "fenomenie", a podpisanie z nim umowy odpowiadającej wiekowi - Mbappe skończył zaledwie 14 lat - określał jako "ultrapriorytet". Przy okazji tego kontraktu pojawiły się zresztą pierwsze duże pieniądze. Naprawdę duże. 400 tys. euro za samą zgodę na przejście do szkółki klubu z małego księstwa jest ciągle kwotą absolutnie wyjątkową w tym wieku. Pewności nie ma, ale być może Monaco zdecydowało się na taki krok po raz pierwszy. Plus normalne wynagrodzenie dla 14-latka, czyli 600-700 euro miesięcznie. Z tamtego czasu zachowały się maile, w których Frederic Barilaro, trener drużyny rezerwowej, uważał, że za wcześnie w niej na miejsce dla tak młodego piłkarza. Musiał jednak ugiąć się, gdy dostał polecenie od zastępcy dyrektora generalnego Nicolasa Holvecka. "Mieliśmy bardzo przykrą dyskusję, po której nie miałem innego wyboru jak wymuszenie definitywnego przeniesienia Mbappe do drużyny rezerwowej, od najbliższego poniedziałku", pisał Holveck do Wasieliewa. To znaczy, że Mbappe senior - bo to on wywierał presję - postawił na swoim. Ale wkrótce chciał znacznie więcej. Po kilku miesiącach zaczął domagać się włączenia syna do pierwszej drużyny. Zanim doszło do spotkania z trenerem Leonardo Jardimem, był jeszcze wywiad w L'Equipe, znowu mający wywrzeć delikatną presję na szefach klubu. Zadziałało. 2 grudnia 2015 roku Jardim wpuścił Kyliana po raz pierwszy na boisko w Ligue1, a dwa i pół miesiąca później młodzian odwdzięczył się inauguracyjnym golem. Miał dokładnie 17 lat i dwa miesiące. Nawet Henry nie strzelał tak wcześnie dla Monaco. I nikt inny. Czy to powinno dać mu miejsce w podstawowej jedenastce? Zdaniem rodziców i najbliższych doradców - tak, ale trener miał inne zdanie, wolał wprowadzać go do składu krok po kroku, tak jak miał w zwyczaju. To wtedy doszło do poważnych tarć, stawiania trzydniowego ultimatum przez Wasiliewa i żądania Wilfrieda, aby syn miał wpisany do kontraktu czas gry! Akurat to zakończyło się niepowodzeniem, bo inaczej być nie mogło, ale umowa miała swoją wartość. Ogromną. Klub myślał początkowo, że wystarczy 300 tys. euro za podpis, a skończyło się - jak ujawnił dziennik L'Equipe - na trzech milionach premii! Plus milion euro wynagrodzenia (około 500 tys. euro po odliczeniu podatków) w sezonie 2016/16 i 1,2 mln - w kolejnym. Dla niespełna 18-letniego chłopaka to był ogromny kontrakt. Ojciec znów okazał się dobrym negocjatorem. Rozmowy z Realem w Los Angeles Najważniejsze jednak, że szedł za tym postęp na boisku. Wiosną 2017 roku Mbappe nie tylko błysnął w Ligue1, zdobywając mistrzostwo z Monaco, ale pokazał się też w Europie, dochodząc do półfinału Ligi Mistrzów. Punktem zwrotnym był dwumecz z Manchesterem City Pepa Guardioli. Udany sezon, a w zasadzie pół sezonu, tylko wzmógł apetyty. Również finansowe, a jakże. Gdy jeszcze nie było przesądzone, że Kylian definitywnie opuści Lazurowe Wybrzeże, wiceprezes Wasiliew raportował na zarządzie klubu pod koniec czerwca 2017, że "Mbappe zażądał, aby być najlepiej opłacanym zawodnikiem, na poziomie Radamela Falcao", kolumbijskiego gwiazdora zarabiającego ok. 8 mln euro na sezon. Mówiąc wprost, podwyżka miała być szesnastokrotna (!), a ponieważ w Monaco obcokrajowcy w zasadzie nie płacą podatków (opłaty są minimalne), zaś Francuzi są rozliczani normalnie, w praktyce sprowadzało się to do sytuacji, żeby klub sam rozliczył się z fiskusem. Ówcześni mistrzowie Francji przez kilka lat znakomicie radzili sobie ze sprzedażą czołowych graczy bez wyraźnego uszczerbku na wynikach, dzięki wyjątkowej pracy trenera Jardima, więc utrata nawet tak utalentowanego zawodnika przestała być dramatem. Tym bardziej, że w tle pojawiły się ogromne pieniądze. Wasiliew, za plecami klanu Mbappe, wynegocjował w Madrycie 180 milionów. 20 lipca wszystko wydawało się na dobrej drodze. Nawet gdy wyszło na jaw, że trzeba będzie do tego dodać 34 mln podatków, Real był zdecydowany wyłożyć taką kwotę na stół! Trzeba było tylko przekonać Kyliana i jego rodzinę. Do spotkania doszło w... Los Angeles, gdzie "Królewscy" przebywali akurat na amerykańskim tournee. Dwa główne tematy rozmów Wilfrieda z prezydentem Florentino Perezem? Czas gry w drużynie, w której ciągle główne role odgrywali Benzema, Bale i Cristiano oraz... finanse, 14 mln euro netto. Gdy okazało się, że Real jednak nie da rady sprzedać Bale'a tak szybko za dobrą cenę, Mbappe senior poinformował szefów z Monaco, że rodzina wybrała Paryż. Początkowo Wasiliew nie chciał wzmacniać największego rywala, ale pokusa finansowa była zbyt wielka. Postawił więc tylko jeden warunek - na stole ma być tyle, ile wykładał Real, 180 milionów. W tej pokerowej zagrywce, która odbywała się w trójkącie klan Mbappe - PSG - Monaco, kluczowe było oczywiście pieniądze, ale nie tylko. Oprócz wyższych premii (znaczy bez podatków) oraz pięćdziesięciu godzin lotu rocznie prywatnym odrzutowcem na koszt klubu, doradcy zawodnika chcieli jeszcze zawrzeć w kontrakcie dwie inne nietypowe propozycje. Wilfried starał się przeforsować zapis, że Kylian będzie mógł swobodnie odejść z Paryża po trzech latach, jeśli pojawi się zadowalająca oferta dla PSG. Czy miało to bezpośredni związek z Realem Madryt? Prawdopodobnie, ale szef paryżan Nasser al-Khelaifi nie zgodził się głównie ze względów prawnych. Taki zapis przypominałby bowiem w pewien sposób tzw. "klauzulę odstępnego", która we Francji jest zakazana. Druga propozycja była jeszcze dziwniejsza. Mbappe senior chciał zagwarantować synowi specjalną premię od klubu za tzw. "utratę szansy", na wypadek, gdyby paryżanie zostali wykluczeni przez UEFA z Ligi Mistrzów za kłopoty z finansowym fair play. To też się nie udało, ale Wilfried zyskał coś innego - możliwość przyglądania się treningom drużyny oraz... organizowania dodatkowych "indywidualnych sesji treningowych" z synem, jeśli tylko klub wyrazi zgodę i będzie obecny ktoś ze sztabu. Nerwy w ostatni dzień przed zamknięciem okna Dlaczego jednak umowa między klubami została podpisana dopiero w ostatnim dniu okienka transferowego? Zanim do tego doszło, sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Próbowano różnych opcji. Najpierw w Paryżu wymyślili, że można zapłacić 140 mln i dodać do tego jednego zawodnika, którego wartość była wyceniana na 40 mln. Monaco nie powiedziało "nie" i zażyczyło sobie Niemca Draxlera. PSG zamierzał jednak pozbyć się Brazylijczyka Lucasa Moury. Znowu impas. Na cztery dni przed ostatecznym terminem przyszła kolejna propozycja ze stolicy: 30 mln za... roczne wypożyczenie, potem 115 mln w trzech transzach do 2020 roku i 35 mln w formie bonusów. Gdy dwa dni później wydawało się, że wszystko jest już rzeczywiście zapięte na ostatni guzik, nastąpił kolejny zwrot akcji. Prawnicy zauważyli w ostatniej chwili, że te 30 mln za wypożyczenie też podlegają opodatkowaniu, 33,3 proc., więc w sumie 10 milionów. Monaco w oczywisty sposób nie zgodziło się, aby wziąć to na siebie. Jeszcze jeden impas w sytuacji, gdy czas na finalizację transakcji kończył się nieubłaganie. Odblokowanie nastąpiło 30 sierpnia wieczorem. Wasiliew napisał wtedy do dyrektora sportowego PSG Antero Henrique, że zgadza się na wypożyczenie w pierwszym roku za darmo, 90 mln miało wpłynąć w lipcu 2018, a 55 mln i 35 mln bonusów - rok później. Ostatecznie kontrakt został podpisany mniej niż... 10 godzin przez zamknięciem okienka. Wszyscy odetchnęli, choć - żeby było ciekawiej - Kylian był już wtedy na zgrupowaniu reprezentacji. Selekcjoner Deschamps wyjątkowo zgodził się, aby na krótko doszło do spotkania z przedstawicielami PSG. A wcale nie musiał. Pieniądze dla... Mendesa i Rybołowlewa Koniec telenoweli? Bynajmniej. Jeszcze 30 sierpnia w dokumentach do podpisu widniał zapis, że "żaden agent nie uczestniczył w negocjacjach". Na drugi dzień rano pojawiły się jednak nazwiska Jorge Mendesa, jednego z najbardziej wpływowych menedżerów (m.in. Cristiano Ronaldo, Jose Mourinho, Radamela Falcao czy Angela Di Marii) oraz Włocha Roberto Calendy. Portugalczyk miał rzekomo dostać pisemne pełnomocnictwa od Monaco 11 lipca, czyli przed początkiem negocjacji, co jest wymagane przez FIFA. Problem w tym, że - jak się później okazało - dokumenty zostały antydatowane. Pełnomocnictwo z datą 11 lipca było w rzeczywistości podpisane... 8 września. O co chodziło, skoro nazwisko Mendesa nigdy nie pojawiało się przy Mbappe. Jedyny trop prowadzi do maili wysłanych przez portugalskiego agenta kilka miesięcy wcześniej do Wasiliewa. Bez żadnego komentarza, ale w załącznikach były trzy artykuły z hiszpańskiej prasy o zainteresowaniu Realu Madryt francuskim zawodnikiem. Uwagę przykuwał szczególnie jeden. "Real zrobi wszystko, żeby go ściągnąć", pisał madrycki AS. Wiele wyjaśnia w tej sprawie wewnątrzklubowa korespondencja. "Jeśli nie chcemy go szybko sprzedać, lepiej ukrócić takie praktyki, bo stanie się to problemem także dla zawodnika. Ale jeśli trzeba podbijać stawkę, to nie jest takie złe", pisał szef ds. komunikacji w AS Monaco do wiceprezesa Wasiliewa. Mendes zarobił ostatecznie na przejściu Mbappe do PSG 9 milionów euro, a Calenda - 2 mln. Ale za co - do dzisiaj oficjalnie nie wiadomo. Jest jeszcze jedna zagadka związana z kontraktem Kyliana Mbappe. Z dokumentów Football Leaks wynika, że pieniądze z transferu trafiły w większości nie na konto klubu, ale... właściciela, Dmitrija Rybołowlewa, który od 2011 roku miał zainwestować w Monaco 322 mln euro.Rosyjski oligarcha odzyskałby w ten sposób w sumie 124 miliony. 77 mln miało być przelane do końca lipca tego roku, 47 mln - do czerwca 2019. Kyliana Mbappe mało to już chyba obchodzi. Tym bardziej, że żaden 20-letni sportowiec nigdy nie zarabiał lepiej od niego. Oczywiście netto. Tak jak chciał ojciec. Remigiusz Półtorak