"Gdybym dobrze grał i strzelał bramki, to nikt by mnie do Polski nie puścił. W pewnym sensie to moja porażka, ale jakieś jasne strony mimo wszystko staram się dostrzec. Czegoś się tam nauczyłem, trenowałem dzień w dzień ze świetnymi zawodnikami. Przekonałem się na własnej skórze, jak w silnych ligach wygląda walka o miejsce w składzie. Nie jest powiedziane, że do Holandii nie wrócę, choć wiele wskazuje, że w Wiśle zostanę dłużej niż pół roku. Kluby o tym rozmawiają i ja również bym tego chciał" - dodał reprezentant Polski. Matusiakowi nie udało się podbić ligi włoskiej, a później holenderskiej. "Może jestem za słaby, może nie dano mi szansy, zwłaszcza we Włoszech. Pretensje do siebie mam przede wszystkim o niepowodzenie w Heerenveen, bo Palermo to trochę inna historia. We Włoszech zabił mnie ciężki trening. Byłem ospały, wolny, przygotowany do gry dużo gorzej niż wtedy, gdy grałem w Bełchatowie. W Holandii odzyskałem formę, wprawdzie nie grałem w pierwszym składzie, ale czułem, że tam chcą na mnie stawiać. A we Włoszech nie, o to mam trochę żalu. Gdy strzeliłem bramkę Ascoli w swoim debiucie w pierwszej jedenastce, nawet trener Francesco Guidolin powiedział, że może trzeba było częściej wystawiać Matusiaka" - tłumaczył napastnik. "Wkrótce potem przytrafiła mi się kontuzja i wtedy się załamałem. Zdałem sobie sprawę, że już długo w Palermo nie pogram i że wybór tej ligi był błędem. Przedstawiciele Heerenveen zgłosili się do mnie, dziś wiem, że po konsultacji z Leo Beenhakkerem. Powiedział o mnie kilka dobrych słów, a Heerenveen szybko porozumiało się z Palermo" - mówił Matusiak, który w Heerenveen przegrał rywalizację z Afonso Alvesem i Geraldem Sibonem. "Z Alvesem rywalizować się nie dało, był za dobry. A Sibon? Uważam się za lepszego piłkarza, ale on ma wielkie doświadczenie i świetny wpływ na drużynę. Dlatego gra. Tak tłumaczył mi trener, więc chyba trzeba mu wierzyć. Ciężko się było z tym pogodzić, choć wyniki mówią, że trener podjął dobrą decyzję. Heerenveen to rewelacja tego sezonu, jest wiceliderem ligi, strzela najwięcej bramek. W takich sytuacjach ostatnia rzecz, o jakiej się dyskutuje, to zmiany w składzie" - podkreślił Matusiak.