We wtorek Maradona miał powiedzieć, że bez względu na ostateczny wynik kwalifikacji, zastanowi się nad swoją przyszłością w roli opiekuna drużyny narodowej. Jednak przed sobotnim meczem z Peru selekcjoner odwołał swoje słowa mówiąc, że media źle go zrozumiały. - Nie poddaję się, ani nie odchodzę. Nigdy nie powiedziałem, że mógłbym zrezygnować - mówi Argentyńczyk. - Proszę prasę o odrobinę szacunku - dodaje. - Powiedziałem jedynie, że po kwalifikacjach spotkam się z Julio Grondoną (prezydent Argentyńskiej Federacji Piłkarskiej - przyp. red), żeby porozmawiać o tym, co się wydarzyło w ciągu tego roku. To dziennikarze napisali o rezygnacji. Musiałem przez to zorganizować spotkanie z zawodnikami, żeby powiedzieć im, że to nie fałsz. Dziennikarz powiedział o tym Demichelisowi i ten zapytał mnie. Sam wyznaczę sobie dzień, w którym odejdę - wyjaśnia. - Mógłbym teraz palić cygaro i nie rozmawiać z wami. Robię to, ponieważ szanuję waszą pracę, a to część mojej pracy - zakończył ten wątek Maradona.