Angielskim młodym piłkarzom bardzo szybko przypisuje się łatkę wielkich talentów. Nie inaczej było w przypadku rozpoczynającego karierę Luke'a Shaw. Pojawiły się porównania z najlepszymi lewymi obrońcami w historii piłki. Idealnym przykładem jest Ashley Cole, którego Anglik podziwiał w dzieciństwie. - Dla mnie Ashley Cole był jednym z najlepszych obrońców w historii. Bardzo go obserwowałem, chciałem zostać takim piłkarzem jak on. To mój idol - powiedział Shaw w 2020 roku, kiedy został poproszony o wypowiedź przez oficjalną telewizję Manchesteru United. Złote dziecko z Akademii Southampton Szkółka Southampton FC od lat działa perfekcyjnie. Gareth Bale, Theo Walcott, Alex Oxlade-Chamberlain - oni wszyscy uczyli się futbolu w akademii klubu z południowo-wschodniej Anglii. Luke Shaw miał przetarte szlaki, podobnie jak starsi koledzy zdecydował się na odejście już jako nastolatek. Zadebiutował w elicie w koszulce "Świętych" na samym początku sezonu 2012/2013. Southampton było beniaminkiem, a ówczesny trener Nigel Adkins postawił na miejscowego młokosa. W ciągu dwóch pełnych sezonów spędzonych na St Mary's Stadium rozegrał 60 spotkań na poziomie Premier League. Potrafił porywać kibiców, stało się jasne, że jego dni w macierzystym zespole są policzone. Batalię o transfer stoczył Manchester United wraz z Chelsea FC. Ku dużemu zaskoczeniu, Shaw wybrał propozycję klubu z Old Trafford. Dlaczego mowa o czymś zaskakującym? Dlatego, że otwarcie deklarował swoją miłość do "The Blues". W dzieciństwie marzył o występach na Stamford Bridge, a gdy mógł spełnić swoje marzenie, wycofał się i podpisał kontrakt z "Czerwonymi Diabłami" prowadzonymi wtedy przez Louisa van Gaala, który zawsze stawiał na młodych zawodników. Złości nie ukrywał Jose Mourinho (menedżer Chelsea). Portugalczyk zarzucił piłkarzowi, że ten kierował się pieniędzmi. Jego zdaniem 19-latek nie zasługiwał na pensję w wysokości 100 tysięcy funtów tygodniowo. Inni - bardziej zasłużeni dla londyńczyków piłkarze - mogli się zbuntować i zażądać znaczącej podwyżki, co zaburzyłoby komin płacowy. Powolny rozwój, liczne kontuzje oraz wślizg, który omal nie skończył mu kariery Przyjście Luke'a Shaw oznaczało odejście Patrice'a Evry. Nadszedł czas na zmianę warty, Francuz zrobił miejsce na lewej stronie defensywy, przenosząc się do Juventusu Turyn. Nastoletni Anglik dostawał regularnie szansę, jednak nie przekonywał swoimi występami. Często łapał kontuzje, jego rozwój wyhamował. W dodatku nadszedł ten nieszczęsny dzień - 15 września 2015 roku. Mecz fazy grupowej Ligi Mistrzów pomiędzy PSV Eindhoven a Manchesterem United. Po kwadransie gry Shaw rusza do akcji ofensywnej, wbiega w pole karne gospodarzy, a Hector Moreno wykonuje wślizg. Efekt? Anglik przewraca się, wszyscy od razu widzą, że są świadkami dramatu młodego człowieka. Szybko potwierdził się najczarniejszy scenariusz, czyli podwójne złamanie nogi. Kilka minut był opatrywany przez lekarzy na boisku, podano mu tlen. Sam winowajca złapał się tylko za głowę. Dopiero po kilku miesiącach lekarz mu wyznał, że był bliski utraty nogi. Ludzie przepowiadali Shawowi koniec kariery. Ale ten się nie poddał, tylko rozpoczął żmudną rehabilitację. Po długiej przerwie wrócił na boisko. Tak naprawdę kontuzja przytrafiła mu się w momencie, kiedy nabierał wiatru w żagle, rozkręcał się, zagrał kilka świetnych spotkań. Po urazie nie był w stanie wznieść się na wyżyny swoich możliwości, był to wręcz nieosiągalny dla niego poziom. Kolejne kontuzje - poważne i mniej poważne - oraz krytyka ze strony kibiców. Rozwój złotego dzieciaka z akademii Southampton wyhamował na dobre. Eksperci zgodnie twierdzili, że po prostu już nie zagra na miarę swojego potencjału i będzie niespełnionym talentem. Ciężkie relacje z Mourinho, żył jak student Drogi Luke'a Shaw i Jose Mourinho skrzyżowały się... oczywiście w Manchesterze United, bo to popularny "The Special One" przejął "Czerwone Diabły" po zwolnieniu van Gaala. Nie była to idealna relacja. Portugalczyk co chwilę rugał swojego podopiecznego i to za pośrednictwem mediów. Nie owijał w bawełnę, gdy dziennikarze pytali go, dlaczego dla Anglika brakuje miejsca na ławce rezerwowych. Mourinho kwestionował zaangażowanie piłkarza na treningach, koncentrację i ambicję. Zdegradował go w hierarchii za Ashleyem Youngiem, Matteo Darmianem czy Daleyem Blindem. A to przecież nigdy nie byli wielcy kozacy. Tylko ten pierwszy rozegrał kilkadziesiąt naprawdę dobrych spotkań w trykocie United. Mourinho nie gryzł się w język, łatwo można było dostrzec, że między tymi facetami jest "wewnętrzny konflikt". Menedżer był negatywnie nastawiony względem lewego obrońcy niemal od początku współpracy. Czym piłkarz podpadł? Trudno uwierzyć, że Portugalczyk nie wyrzucił z pamięci wydarzeń z przeszłości, czyli przegraną walkę na rynku transferowym w 2014 roku. Co jakiś czas pojawiały się głosy, że zawodnik "Czerwonych Diabłów" żyje jak student i niezbyt profesjonalnie podchodzi do swoich obowiązków. W tych słowach musiało być co najmniej ziarno prawdy, bo sylwetce Shawa często brakowało do doskonałości. Kiedyś ktoś wrzucił do sieci zdjęcie Anglika z wakacji, gdzie czarno na białym było widać, że przytył kilka zbędnych kilogramów. Mówiło się o jego odejściu, a konkurencja wpłynęła na niego mobilizująco Sezon 2019/2020 był naprawdę solidny w wykonaniu młodego wychowanka Manchesteru United - Brandona Williamsa. Kiedy Solskjaer w październiku sprowadzał z FC Porto Alexa Tellesa, wielu przypuszczało, że Shaw pójdzie w odstawkę i najpóźniej latem 2021 zmieni pracodawcę. Nic z tych rzeczy! Brazylijczyk podziałał na niego mobilizująco, stał się tzw. "straszakiem", dzięki niemu Anglik przymyślał sobie w głowie pewne sprawy i zaczął tyrać jak wół - nie tylko na boisku, ale i poza nim - by wygrać rywalizację. I tak się stało - Telles wstaje z ławki rezerwowych tylko w meczach ze słabszymi rywalami, a Shaw tak naprawdę jest jednym z najlepszych piłkarzy 20-krotnych mistrzów Anglii. W niedzielnych derbach miasta okrasił swój rewelacyjny występ golem, dopiero drugim w seniorskiej karierze. Naprawdę ciężko wskazać lepszego lewego obrońcę w całej Premier League. Bo Andrew Robertson wpadł w dołek z Liverpoolem, a nowy menedżer Chelsea - Thomas Tuchel - nie zawsze sięga po Bena Chilwella, który wyróżniał się za kadencji Franka Lamparda. Shaw w ostatnich miesiącach stworzył swoim kolegom multum sytuacji, oczywiście nie wszystkie zostały przez nich wykorzystane. Pięć asyst (w samej lidze) to jednak całkiem solidny wynik. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że wychowanek Southampton rozpoczynał zmagania 2020/2021 z zaledwie... siedmioma asystami na koncie. W pół roku prawie podwoił dorobek z poprzednich ośmiu lat. Niesamowite. - Shaw jest w życiowej formie - powiedział cytowany przez premierleague.com Alan Shearer. Liczby sugerują, że najskuteczniejszy strzelec w historii Premier League ma po prostu rację. W ostatniej chwili załapał się do samolotu lecącego na Euro? Luke Shaw może być szczęściarzem, który poleci na najbliższe mistrzostwa Europy. Gdyby pandemia koronawirusa nie spowodowała przesunięcia turnieju o rok, to selekcjonerowi Gareth'owi Southgate'owi nawet przez myśl nie przeszłoby powołanie defensora "Czerwonych Diabłów". W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy sytuacja zmieniła się jednak o 180 stopni. Shaw wydaje się pierwszym wyborem na lewej stronie obrony. W kadrze zagrał ośmiokrotnie, niebawem może poprawić ten dorobek. Reprezentacja Anglii z pewnością będzie zaliczać się do głównych faworytów zbliżających się mistrzostw Europy. Na mundialu w Rosji zajęła wysokie czwarte miejsce. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź