W środowy wieczór rozegrano 16 spotkań Pucharu Ligi Angielskiej. Rozgrywki EFL Cup to nie to samo, co Puchar Anglii. O ile w tym drugim na niższych szczeblach kwalifikacyjnych grają także drużyny czysto amatorskie, o tyle Puchar Ligi jest przeznaczony dla drużyn z dwóch najwyższych poziomów rozgrywkowych w Anglii. Wydarzeniem środowego wieczoru jest niewątpliwie przegrana Manchesteru City, który grał na wyjeździe z Newcastle. Po bezbramkowej pierwszej połowie gospodarze objęli prowadzenie w 53. minucie po golu Alexandra Isaka. Dalsze bramki już nie padły i porażka City stała się faktem. Tym samym zespół nie obroni potrójnej korony. FC Barcelona wraca na fotel lidera,. Real powalił dwoma ciosami outsidera Przegrane drużyn z Polakami W meczu z Leicester, kilka miesięcy temu zdegradowanym z Premier League, sporo namęczyć się musiał grający u siebie Liverpool. Goście z Jakubem Stolarczykiem w bramce prowadzili już od 3. minuty i utrzymali korzystny wynik do końca pierwszej połowy. Po przerwie Liverpool zdołał jednak wyrównać, a później strzelił dwa kolejne gole i wygrał 3:1. Matty Cash zagrał w pierwszym składzie Aston Villi mierzącej się z Evertonem. Polski obrońca nie pomógł jednak swojej drużynie w uniknięciu porażki. Everton prowadził już po kwadransie, następnie po przerwie podwyższył wynik, a bramka Aston Villi w 84. minucie autorstwa Boubacara Camary wiele już nie pomogła. Wynik 2:1 padł też w meczu Fulham z Norwich. Skromne zwycięstwa odniosły drużyny z Londynu. Reiss Nelson już w 8. minucie dał prowadzenie Arsenalowi w meczu z Brentford i, jak się okazało, była to jedyna bramka w tym spotkaniu. Również 1:0 wygrał zespół Chelsea, lepszy od Brighton po golu Nicolasa Jacksona na początku drugiej połowy. Identyczny wynik padł w spotkaniu West Ham - United na wyjeździe pokonali Lincoln. Najwięcej bramek, aż siedem, obejrzeli za to kibice, którzy wybrali się na mecz Blackburn z Cardiff. W pierwszej połowie piłkarze Rovers dwukrotnie obejmowali i tracili prowadzenie. Po przerwie strzelili jednak kolejne gole i tym razem rywale nie zdołali już na nie odpowiednio zareagować - mecz zakończył się więc wygraną gospodarzy 5:2. Napoli było w tarapatach. Piotr Zieliński znalazł odpowiedź