Matematyka przed pierwszym gwizdkiem była prosta. Remis w meczu z Brazylią oznaczał awans "Biało-Czerwonych" do ćwierćfinału mundialu. Tak blisko i... jednocześnie tak daleko. - To Brazylia musi z nami wygrać. My też chcemy wygrać i będziemy grali o zwycięstwo, więc to będzie naszym głównym celem. Jesteśmy szczęśliwi z tego, że wygrywamy i jak gramy. Natomiast mamy swoją ambicję, mamy swoje kolejne cele - mówił przed meczem selekcjoner naszej ekipy Marcin Kasprowicz, w rozmowie z kanałem Łączy Nas Piłka. Arcyważny triumf reprezentacji Polski na MŚ. Błysk zawodniczki FC Barcelona - Chcemy wygrywać kolejne mecze, więc to jest nasz plan na najbliższe spotkania. A co dalej będzie? Czy nasze poświęcenie będzie skutkowało tym, że wygramy mecz? To już zweryfikuje boisko. Jestem dobrej myśli, jestem optymistą - nie krył entuzjazmu szkoleniowiec. Thriller na Dominikanie. Historyczny awans Polski, Brazylia wypada z gry A potem przyszedł wyczekiwany bój z "Canarinhos". Niby Polki były w uprzywilejowanej sytuacji, ale jednak presja oczekiwań stanowiła ogromny balans. Boiskową rywalizację dodatkowo utrudniał ulewny deszcz, którego intensywność narastała z kwadransa na kwadrans. W pierwszej odsłonie żadna ze stron nie osiągnęła wyraźnej przewagi optycznej. Zadrżeliśmy jednak w 37. minucie, gdy na życzenie rywalek zarządzono analizę VAR. Chodziło o potencjalną czerwoną kartkę dla Igi Witkowskiej za faul w środku pola. Ostatecznie skończyło się na napomnieniu żółtą kartką. Tuż przed przerwą fantastyczną interwencją popisała stojącą w bramce Julia Woźniak, zatrzymując piłkę zmierzającą "w okienko". To była kluczowa parada meczu. Historyczny moment w polskim futbolu. Na ten mundial czekaliśmy latami Wydawało się, że druga połowa może nie dojść do skutku. Futbolówka z trudem odbijała się od zalanego podłoża. FIFA wydała nawet komunikat, że wznowienie gry zostanie opóźnione. Obie ekipy szybko wróciły jednak do na murawę. W tym momencie od awansu dzieliło nas 45 minut przy założeniu, że wynik nie ulegnie zmianie. W drugim meczu tej grupy reprezentacja Japonii prowadziła z Zambią 4:0, co oznaczało promocję do fazy pucharowej z pierwszego miejsca. Brazylijki miały świadomość, że znalazły się nad przepaścią i w samej końcówce zaatakowały z niebywałą pasją. W doliczonym czasie bezskutecznie domagały się rzutu karnego, korzystając po raz drugi z systemu VAR. "Biało-Czerwone" broniły się heroicznie i ostatecznie dopięły swego. Historyczny awans do ćwierćfinału stał się faktem! Piękny sen na Dominikanie jeszcze się nie kończy.