Jeden z najsłabszych meczów w sezonie rozgrywał w Alicante dwukrotny laureat "Złotej Piłki". Zaliczył aż 19 strat, kilkanaście złych strzałów i dopiero na trzy minuty przed końcem trafił do siatki. Gdy w 90. min wturlał piłkę do pustej bramki Herculesa, wielu ludzi musiało się w duchu zaśmiać. Jak można grając tak nieporadnie, mieć decydujący wpływ na wynik meczu? 21 bramek w lidze, 37 we wszystkich rozgrywkach i 109 w 162 spotkaniach dla Barcy w Primera Division - Leo Messi wyprzedził właśnie Samuela Eto'o na liście ligowych strzelców klubu z Katalonii. Do zdobycia 108 goli Kameruńczyk potrzebował 144 spotkań, ale gdy spojrzy się na średnią, Messi znów jest górą. Strzela bramkę co 110 minut, Eto'o trafiał do siatki co 112. Na dodatek średnia Argentyńczyka wciąż rośnie, przez pierwsze lata kariery grał przecież rolę skrzydłowego, którego podstawowym zadaniem było obsługiwanie asystami Kameruńczyka. Messi, Eto'o, Henry - to było wspaniałe tridente sprzed dwóch lat, gdy zespół Pepa Guardioli zdobywał potrójną koronę. Dziś Villa, Messi i Pedro mają 47 bramek w lidze (21, 14, 12) i aż 73 we wszystkich rozgrywkach. Ten ostatni zdobył gola w piątym kolejnym meczu Barcy i wydaje się być w znacznie lepszej formie niż jego sławniejsi koledzy. Najlepsi w zespole "Dumy Katalonii" w Alicante znów byli jednak Xavi z Iniestą - to oni nie dopuścili do powtórzenia sensacji, która zdarzyła się we wrześniu na Camp Nou. Pep Guardiola rzuca przekleństwa, gdy słyszy, że jego zespół wygrywa na pół gwizdka. Oglądając wczoraj Barcelonę miało się jednak wrażenie, że nauczyła się zwyciężać minimalnym nakładem sił. Prawdziwy potencjał ujawni zapewne za tydzień, gdy na Camp Nou zjawi się Atletico Madryt, a klub z Katalonii będzie miał szansę poprawić osiągnięcie Realu Madryt z sezonu 1960-61. Wtedy drużyna z Alfredo di Stefano wygrała 15. kolejnych spotkań w lidze. Trener Barcy jest dumny z wyrównania legendarnego rekordu liczącego sobie pół wieku. Najdłuższą serię zwycięstw na wyjeździe (10) jego drużyna już ma i może wyłącznie poprawić. Guardiola myśli już jednak o meczach z Arsenalem w 1/8 finału Ligi Mistrzów, jako tych, które zdecydują czy te wszystkie rekordy zespołowe i personalne będą miały jakiekolwiek znaczenie poza statystycznym. Dziś chciałoby się przytoczyć przysłowie "I Hercules d...". Dyskutuj o artykule z Darkiem Wołowskim!