Szkoleniowiec Amiki nie żałuje swojej kontrowersyjnej decyzji, która nakazywała piłkarzom przyjazd do Wronek na świąteczny obiad o godzinie 13.00 w wielkanocny poniedziałek. Żaden z piłkarzy wówczas nie dostosował się do zaleceń Majewskiego, co zapoczątkowało konflikt na linii trener-zawodnicy. - Czy nie mogłem trochę odpuścić? Nie, bo ja już im tego dnia odpuściłem poranny trening. Jak podarowałbym obiad, to zażądaliby rezygnacji także z popołudniowego treningu. Już ja ich znam! Z piłkarzami nie można sobie pozwolić na chwilę słabości, bo będą starali się to wykorzystać - wyjaśnił Stefan Majewski.