- Jestem. Zaczynamy - rzucił golkiper Wisły Kraków, która w niedzielę zremisowała z Pogonią Szczecin 1:1. - Czeka na Ciebie ponad 800 osób - oznajmiliśmy i rozpoczęła się rozmowa. - Jaka ocena należy się sędziemu, który uznał nieprawidłowo zdobytego gola i niesłusznie usunął z boiska Cantoro? - zapytał Radka jeden z uczestników "Czata po gwizdku". - Oczywiście, że negatywna - odpowiedział Majdan - bo stał blisko przy obu sytuacjach, a tak bardzo pomylił się na naszą niekorzyść. To dwie sytuacje to zagranie ręką przez strzelca bramki dla Pogoni Claudio Milara oraz usunięcie z boiska Maura Cantoro za rzekome uderzenie rywala w twarz. Podczas czata widać było, że Majdan bardzo przeżył ten remis "Portowcami" - Na pewno inaczej remisuje się u siebie, inaczej na wyjeździe. Remisując na własnym stadionie czujemy, że to strata dwóch punktów i ten wynik na pewno nas nie cieszy. Ja nie miałem dziś za wiele pracy, bo to my mieliśmy przewagę, ale nie jestem zadowolony, bo straciliśmy dwa punkty - powiedział bramkarz krakowskiej drużyny. Na czacie nie zabrakło również wątku reprezentacji Polski, do której Majdan notorycznie nie jest powoływany przez selekcjonera Pawła Janasa. - Nie rozumiem tego, bo gram w Wiśle 1,5 roku i ostatnio gram naprawdę dobrze, ale on tego nie zauważa. Teraz widzę, że niezależnie od tego, co zrobię, on i tak będzie mnie pomijał - stwierdził bramkarz "Białej Gwiazdy". Pod koniec rozmowy z kibicami Majdan opowiedział o największej "szmacie" jaką wpuścił w swojej bramkarskiej karierze. - Kiedyś jak grałem w Pogoni w meczu z Wisłą Kraków, chciałem przyjąć piłkę na kolano i ona odbiła się i wpadła do bramki. To było bardzo dawno temu w Pucharze Polski - wspominał Radek Majdan na "Czacie po gwizdku" w INTERIA.PL organizowanym z CANAL+. Andrzej Łukaszewicz, Kraków