Dlaczego ostatnio tak często zmieniał pan kluby? - Spowodowane to było po części tym, że byłem w klubach, które nie miały pieniędzy, a także z tym, że po mistrzostwach świata cena, za jaką chciała mnie sprzedać Pogoń była wysoka i nie było kogoś, kto mógłby tyle zapłacić. Później poszedłem do Grecji, choć miałem też znaleziony klub w Turcji - Denizlispor, do którego gdybym wtedy trafił, to byłoby najlepsze rozwiązanie. I od tego czasu tak się to wszystko zaczęło, że często zmieniałem miejsca zamieszkania i teraz mam nadzieję, że będę miał jakąś stabilizację. W jakiej jest Pan formie? Często pan grał w Izraelu? - Dobrze się czuję, jestem w dobrej dyspozycji. W Izraelu oprócz pierwszego meczu, którego nie grałem, bo nie dotarły moje dokumenty i jednego za czerwoną kartkę, to grałem we wszystkich spotkaniach. W Polsce panuje przekonanie, że często podejmował pan lekkomyślne decyzje. Czy tym razem dobrze pan wszystko przemyślał? Rozwiązując kontrakt w Izraelu miałem czas, aby to wszystko przemyśleć i wiem, że to teraz będzie najlepsze rozwiązanie. Wiadomo, że Wisła jest najlepszym klubem w Polsce, zawsze walczy o mistrzostwo kraju i ma przed sobą perspektywę gry w Lidze Mistrzów. Jest to na pewno dla każdego piłkarza jakieś wyzwanie i nobilitacja. Spotka pan w Wiśle wielu kolegów z reprezentacji Polski... Tak, ale spotkam też serdecznego przyjaciela Maćka Stolarczyka, z którym grałem w Pogoni jeszcze w juniorach, w trampkarzach i reprezentacji młodzieżowej. Bardzo się cieszę, że będę znów z Maćkiem w jednej drużynie. Jak pan ocenia szanse Wisły na awans do Ligi Mistrzów, o ile wywalczy mistrzostwo Polski? - To jest sport. W piłce nożnej zawsze ciężko jest mówić o szansach. Czasami trzeba mieć również trochę szczęścia i w losowaniu trafić na drużynę, którą można przejść. Wydaje mi się, że Ci zawodnicy, jak Tomek Kłos, Mariusz Kukiełka czy ten Serb (Nikola Mijailovic), o którym słyszałem, że jest bardzo dobrym zawodnikiem to silne wzmocnienia i na pewno jest szansa na grę w LM, a czy ją wykorzystamy, to już pokaże przyszłość. Na razie podpisał pan półroczny kontrakt? - Tak, ustaliłem to z moim menedżerem Adamem Mandziarą. Później, gdy na przykład Wisła nie będzie ze mnie zadowolona, to wtedy bez żadnych przepychanek rozstaniemy się za pół roku. Oczywiście mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Czy jest pan już pewien miejsca w pierwszym składzie Wisły? - Żaden zawodnik, nie może powiedzieć, że ma pewne i etatowe miejsce w składzie i to dotyczy również mnie. Rywalizacja to nieodłączna rzecz w sporcie. Każdy chce grać, bo po to się trenuje i po to wylewa się pot na treningach, żeby dostąpić tej przyjemności i zagrać w najbliższym meczu. Nie czuję, abym miał pewne miejsce, ale na pewno chciałbym grać. Czy czuje pan, że są wobec pana duże oczekiwania? - Oczekiwania zwiększają presję. Będę starał się grać jak zawsze. Jestem takim człowiekiem, który jak jest w jakiejś drużynie, to chciałbym pomóc trenerowi, za to, że mi zaufał. Chcę też grać tak, aby kibice byli ze mnie zadowoleni, bo zawsze lubiłem mieć dobry kontakt z kibicami. Dobrze się czuję, kiedy kibice są po mojej stronie. Zrobię wszystko, aby grać jak najlepiej. (Rozmawiał Wojciech Słoń - RMF FM)