W Polsce jest już blisko 3 mln uchodźców z Ukrainy. To głównie kobiety i dzieci, ale ucieczki z kraju szukają też zawodowi piłkarze, których nie obowiązuje powszechny pobór do wojska. W czasach pokoju mieli wszystko i na nic nie mogli narzekać, najazd Rosjan zmienił wszystko. Wojna w Ukrainie. Ewakuacja Tomasza Kędziory Tomasz Kędziora, reprezentant Polski, jest piłkarzem Dynama Kijów. Gdy wybuchła wojna nie mógł tak po prostu wyjechać. Wraz z rodziną opracowywali plan ewakuacji, podczas gdy nad ich głowami latały bomby. "Trzymaj się, bracie!" - w taki sposób podtrzymywał go wówczas na duchu reprezentant Polski Matty Cash. Po kilku dniach rozpoczęła się ewakuacja Kędziory z Kijowa, gdzie trwały już brutalne walki. Cała akcja przebiegała jednak w niezwykle trudnych warunkach, bo droga do Lwowa - gdzie kierował się piłkarz - okazała się niemal nieprzejezdna. Olbrzymi korek miał mieć ponad 40 kilometrów długości. Po osiągnięciu Lwowa, gdzie Kędziorze pomagał Konsul Generalny RP Rafał Kocot, piłkarz skierował się w stronę polskiej granicy. W pomoc zaangażowany był nie tylko Polski Związek Piłki Nożnej, ale także przedstawiciele polskiego rządu. W Polsce Kędziora szybko znalazł też nowy klub, bo zgłosił się po niego Lech Poznań. Mimo zamkniętego okna transferowego piłkarz mógł zmienić drużynę, ponieważ FIFA i UEFA ustaliły, że zawodników z ligi ukraińskiej i rosyjskiej okno transferowe nie obowiązuje. Z tego przepisu później skorzystało wielu zawodników, a niektórzy schronienia przed wojną oraz miejsce do kontynuowania kariery znaleźli właśnie w Polsce. Jednym z ostatnich, który zdecydował się na grę w Ekstraklasie jest Gruzin Giorgi Citaiszwili. - Próbowałem wyjechać z Odessy i zajęło mi to trzy dni. To właśnie tam zastał mnie początek wojny. Wtedy zaczęło się od kilku ostrzałów, spadały rakiety, ale teraz sytuacja tam jest jeszcze trudniejsza - mówił w wywiadzie dla Interii 22-letni piłkarz, który w końcu uciekł do Gruzji, a kilka dni temu zatrudniła go Wisła Kraków. By jednak wzmocnić 13-krotnych mistrzów Polski, musiał otrzymać specjalną zgodę Ihora Surkisa. To jeden z ukraińskich oligarchów i właściciel Dynama Kijów, którego graczem jest Citaiszwili. Surkisa w Ukrainie już nie ma, bo wraz z bratem Hryhorijem (to dzięki niemu Polska otrzymała organizację EURO 2012) uciekł z ojczyzny opancerzonym maybachem, wywożąc w bagażniku blisko 20 mln dolarów. Wojna w Ukrainie. Paraliż państwa Edvard Kobak to jedna z perełek ukraińskiej piłki. 19-latek w tym sezonie zagrał 10 spotkań w tamtejszej ekstraklasie, gdy nagle wybuchła wojna, która wywróciła jego życie do góry nogami. By móc dalej grać w piłkę, Kobak podpisał kontrakt z Karpatami Krosno, które grają na... piątym poziomie rozgrywkowym w Polsce. I zamiast rywalizować z Dynamem Kijów, przygotowywał się do meczów z Izolatorem Boguchwała, MKS-em Kańczuga, czy Czarnymi Trześń. Szkopuł jednak w tym, że piłkarska federacja ukraińska w czasie wojny ma duże problemy z funkcjonowaniem, więc do dziś Kobak nie otrzymał wszystkich dokumentów i na razie nie może grać. To właśnie z powodu problemów proceduralnych upadły transfery do Polski wielu ukraińskich piłkarzy, bo wojna sparaliżowała także funkcjonowanie klubów piłkarskich. - W Ukrainie jest wielu ciekawych zawodników, którzy chętnie by do nas dołączyli, ale w ich klubach nie ma z kim rozmawiać o transferach. Oni tam teraz myślą jak przeżyć, a nie o tym, by wytransferować piłkarza. Piłka zeszła na drugi plan - mówi nam jeden z działaczy Ekstraklasy. Wojna w Ukrainie. Konoplanka ostro do Putina Przykładem tego, że w czasie wojny piłkarze stają się zwykłymi śmiertelnikami, jest Jewhen Konoplanka. Zwycięzca Ligi Europy i 86-krotny reprezentant Ukrainy przyjechał do Cracovii jeszcze przed wybuchem wojny, ale rosyjskie czołgi na Ukrainie zastały jego rodzinę. Konoplanka przez dobrych kilka dni był niemal bezsilny. Co prawda w tajemnicy przygotowywano ewakuację, ale długo jego rodzina znajdowała się w niebezpieczeństwie. Dopiero, gdy znaleźli się na granicy, Konoplanka po raz pierwszy oficjalnie zabrał głos. - Rosjanie z jakiegoś powodu weszli do naszego kraju i pozwalają sobie na... Dzieci umierają! Nasi rodzice tam są! A oni strzelają po naszych w przedszkolach i szkołach. Dlaczego? Kiedy to wszystko się skończy? Prezydent Zełenski stawia bardzo proste pytanie: "Dlaczego ty to robisz?" Odpowiedzi nie ma. Cały świat czeka, a Putin cieszy się z widoku krwi na ulicach. Wiele chciałbym powiedzieć, ale niech on po prostu spier*** z naszej ziemi - mówił ze łzami w oczach Konoplanka. Wojna w Ukrainie. Wsparcie z polskich stadionów Gdy tylko wybuchła wojna, polskie stadiony murem stanęły za Ukraińcami. Organizowano zbiórki i pomoc, przed meczami panowała minuty ciszy, a na trybunach do dziś słychać głośne wyzwiska wobec Rosjan oraz Władimira Putina. - Polacy wspierali nas wtedy, gdy grałem z reprezentacją Ukrainy i wspierają teraz, gdy zaczęła się wojna. To właśnie Polacy i Gruzini najbardziej wspierają obecnie Ukraińców. Nie dziwi mnie to, bo was znam. Bardzo lubię polską mentalność. Czuję się tu jak w domu. Muszę się zastanowić, jak będę w stanie pomóc ludziom z Ukrainy, którzy tu przebywają. Wiem, że przybyło tu wiele matek z dziećmi, uciekających przed wojną, oni potrzebują wsparcia. Mieszkałem na Ukrainie przez 10 lat, więc teraz moją misją powinno być niesienie im pomocy, na tyle, na ile będę w stanie. Zrobię, co w mojej mocy - zaznacza Citaiszwili. Piotr Jawor