- To nie była wcale łatwa sytuacja. Stałem bowiem tyłem do bramki. Na szczęście udało się odwrócić. Dzięki temu było już zdecydowanie łatwiej. Mogłem spokojnie strzelić w krótki róg bramki - powiedział Madej na łamach "Przeglądu Sportowego". - Moja forma ostatnio idzie w górę. Czerpię jednak małymi łyżeczkami, bo wiem, że można się łatwo zakrztusić - dodał piłkarz. Kibice Lecha niezadowoleni z wyników uzyskiwanych przez ich pupili podczas ostatniego treningu przed spotkaniem z Groclinem wtargnęli na boisko przerywając zajęcia, a w trakcie meczu wywiesili transparent "Dla was żel, fury i kasa. Dla nas wstyd". - Na mnie to w ogóle nie wpłynęło. Ja gram przede wszystkim dla siebie i nikomu nie muszę nic udowadniać. A przynajmniej nie tym osobom, które były w piątek na treningu. Potrafię grać i chcę to pokazywać, ale nie im - stwierdził Madej. Mimo remisu z Groclinem fani "Kolejorza" nie szczędzili gwizdów swoim zawodnikom. - Nie jest to przyjemne. W takich sytuacjach jednak doskonale wiemy, kto jest z nami na dobre i na złe. Kto w trudnych chwilach potrafi nas wspierać. Kibice twierdzą, że słabo gramy, że nam się nie chce. Myślę, że dzisiaj udowodniliśmy im, że umiemy walczyć na całego. Należą się słowa podziękowania za to, że podjęli walkę - podkreślił. - Niepotrzebnie się cofnęliśmy. Trzeba było jeszcze raz zaatakować, by rozwiać wszelkie wątpliwości. Remis też nie jest jednak zły. Przecież niewielu drużynom udało się na razie urwać punkty drużynie z Grodziska - zakończył.