Szanse Urawa Red Diamonds na mistrzostwo świata zostały pogrzebane w półfinale, w którym rywalem japońskiej drużyny był Manchester City. Drużyna Pepa Guardioli zdobyła wówczas pierwszą bramkę tuż przed przerwą, a następnie po wznowieniu gry zaliczyła dwa kolejne trafienia, rozwiewając nadzieje Macieja Skorży i jego podopiecznych. W piątkowe popołudnie polskiego czasu klub z Saitamy zagrał więc o trzecie miejsce przeciwko kairskiemu Al-Ahly. Tym razem poprzeczka była więc zawieszona nieco niżej, bo afrykańska drużyna nie jest oczywiście zespołem takiej klasy, jak Manchester City, ale Urawa Red Diamonds od początku nie mieli łatwego zadania. Media: Jakub Kwiatkowski otrzymał nową posadę. Ma trafić do TVP Jeszcze w pierwszej połowie piłkarze Al-Ahly w krótkim czasie zadali dwa ciosy. W W 19. minucie Yasser Ibrahim otworzył wynik, a sześć minut później na 2:0 podwyższył Percy Tau. Nie minęło jeszcze pół godziny od pierwszego gwizdka, a sytuacja drużyny polskiego szkoleniowca zrobiła się bardzo trudna. Nadzieja Skorży na udane pożegnanie z klubowymi mistrzostwami świata wróciła jeszcze przed przerwą - w 43. minucie bramkę kontaktową zdobył Jose Kante. Po przerwie wyrównał Alexander Scholz, który wykorzystał rzut karny. Piłkarz Urawy strzelił dość lekko, technicznie, ale zupełnie zmylił golkipera rywali i doprowadził do remisu. Gdyby nie "samobój"... Co za pech Urawy Radość Japończyków nie trwała jednak długo. Już po kilku minutach obrońcy Red Diamonds nie popisali się - po dośrodkowaniu w pole karne jeden z nich główkował na tyle niefortunnie, że piłka trafiła ponownie do rywali. Mocny strzał Al-Ahly byłby niecelny, jednak piłka uderzyła w Yoshio Koizumiego i po rykoszecie wpadła do siatki. Piłkarze Macieja Skorży mieli jeszcze pół godziny, by ponownie zniwelować różnicę i ponownie doprowadzić do remisu. O ile poprzednio zdołali osiągnąć cel, o tyle tym razem ta sztuka już im się nie udała. Polski trener i jego gracze muszą więc przełknąć gorzką pigułkę i pogodzić się z tym, ze kończą klubowe mistrzostwa świata tuż za podium. Co więcej, w ósmej minucie doliczonego czasu gry Ali Maaloul przypieczętował sukces Al-Ahly strzelając gola na 4:2. Polska gwiazda wróci do Ekstraklasy? Trzy kluby zainteresowane