"Uważam, że przede wszystkim dobrze zagraliśmy w pierwszej połowie, kiedy stworzyliśmy cztery, pięć okazji, które powinniśmy wykorzystać. Z drugiej strony daliśmy przeciwnikom okazje na bramki po naszych błędach, a to jest bardzo ważne, jeśli chodzi o mecze w Lidze Mistrzów. Graliśmy przeciwko mistrzowi Bułgarii, który jest na mniej więcej tym samym poziomie, co my, więc myślę, że pokazaliśmy, że jesteśmy na dobrej drodze" - podkreślił Maaskant. "Jestem zadowolony z tego, że stworzyliśmy sobie tyle dobrych okazji, przede wszystkim w pierwszej części gry. Trzeba tu wyróżnić Maora Meliksona - grał bardzo dobrze. Jeśli stwarzasz pięć, sześć doskonałych okazji w meczu z mistrzem innego kraju, to znaczy, że wykonujesz dobrą pracę" - mówił trener Wisły. Szkoleniowiec był jak zawsze wymagający w stosunku do swoich podopiecznych. "Cwetan strzelił dwa gole, ale uważam, że mógł zdobyć więcej bramek" - podkreślił trener, który wypowiedział się też na temat Rafała Boguskiego, który zmienił strzelca dwóch goli. "Rafał wraca po kontuzji. Wszedł na boisko, żeby pokazać światu, że jest gotowy do gry. Będziemy mogli skorzystać z niego, gdy tylko będziemy tego potrzebować" - zaznaczył Holender. Jeszcze jedna rzecz może cieszyć Maaskanta po meczu z Litexem. To było pierwsze spotkanie wygrane przez "Białą Gwiazdę", gdy mecz na żywo oglądał syn szkoleniowca, Bo. "To zdarzyło się pierwszy raz, ale mam nadzieję, że już tak zostanie" - uśmiechał się po spotkaniu trener Wisły.