INTERIA.PL: Wrócił pan do bramki w naprawdę godnym stylu, bo z Zagłębiem spisał się bardzo dobrze. Łukasz Sapela, piłkarz GKS-u: Mam jednak nadzieję, że dobry był nie tylko ten powrót, ale i wcześniejsze spotkania w moim wykonaniu. Gdybym był bez formy, to trener Bartoszek by na mnie nie postawił. W tym, że mogłem zagrać spory udział mieli lekarze, masażyści i Zbigniew Robakiewicz, trener bramkarzy, z którym ćwiczyłem indywidualnie. Myślę, że efekt tego był w niedzielę niezły. Zostały jeszcze trzy spotkania do rozegrania w tym roku i chciałbym utrzymać tę formę. Nie było obaw, że przedwczesny powrót na boisko po kontuzji może sprawić, że uraz się odnowi? - Skoro już wychodzę na boisko, to zaciskam zęby i nie myślę o tym, czy mnie coś boli. Taki już mam charakter, że się nie poddaję. Liczę, że teraz ten charakter pokazałem też trenerowi. W Lubinie uratował pan GKS przed porażką, bo gdyby nie kilka interwencji... - I dlatego cieszę się z tego remisu. Co prawda w pierwszej połowie mogliśmy prowadzić nawet 2-0, ale po przerwie stroną dominującą byli gospodarze. A w naszym wykonaniu była to obrona Częstochowy, nie stwarzaliśmy żadnych sytuacji pod bramką przeciwnika. Z tego remisu lepiej być zadowolonym, bo mogło skończyć się gorzej. Tabela się spłaszczyła i jedno zwycięstwo może sprawić, że znów będziemy w pierwszej trójce. Gdybyście wygrali w Lubinie, to wskoczylibyście na najniższy stopień podium. Chyba szkoda straconej szansy? - No jasne! Nie zapominajmy jednak, że Zagłębie w ostatnich czterech meczach zdobyło siedem punktów, to nie jest drużyna z przypadku. Są jednak w naszej lidze trochę niedoceniani, podobnie jak my. Mogliśmy zajmować dziś trzecie miejsce, ale zdążymy wrócić do czołówki. Chcielibyśmy wygrać trzy najbliższe mecze, choć będzie to bardzo trudne. Znów nie potrafiliście wygrać na wyjeździe. - Patrzyłem w ostatnich dniach na treningi kolegów. Bardzo przykładali się do zajęć. Braku zaangażowania zarzucić im na pewno nie można. Gdybyśmy wiedzieli, jak zacząć zwyciężać na boisku rywala, byśmy to zrobili. Niestety, nie jest to takie łatwe. Rozmawiał Piotr Tomasik