Starszy brat, który pracuje w Akademii Piłkarskiej Górnika Zabrze, opowiada o szczegółach transferu Arkadiusza Milika. Paweł Czado, Interia: Sprawa transferu Arkadiusza Milika wywołała sporo emocji. Ucieszył się pan, kiedy brat przeszedł do Marsylii? Łukasz Milik, dyrektor Akademii Piłkarskiej Górnika Zabrze: - Tak. Bardzo się ucieszyłem, bo dla niego najważniejsza zawsze była i jest gra. Bardzo tego chciał! Różnie media pisały o tym, co się dzieje z Arkiem w Neapolu, różnie do tego podchodziły, ale mogę zapewnić, że Arkowi wcale nie chodziło o pieniądze. Każdy myślał, że Arek właśnie z tego powodu wszystko blokuje, że na nic się nie zgadza, ale to nie jest prawda. Sytuacja była inna. Napoli to specyficzny klub. Z wielkimi tradycjami, z wielkimi aspiracjami. Powiem tak: nie będę wchodził w szczegóły zarządzania klubem przez prezesa, pana Aurelio De Laurentiisa, ale proszę prześledzić w jaki sposób zawodnicy odchodzą z Napoli, proszę prześledzić każdy transfer z tego klubu. Ilu piłkarzy stamtąd normalnie odeszło? Bez jakichkolwiek animozji? Oczywiście prezes De Laurentiis zarządza klubem jak chce, to jego - jako właściciela - święte prawo. Czasami piłkarze go wcześniej nie znają więc muszą być przygotowani na różne ewentualności kiedy podpisują kontrakt. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Dam przykład Kalidou Kulibaly’ego [senegalskiego stopera Napoli, przyp.aut.], jednego z najlepszych obecnie obrońców na świecie. Bił się o niego Manchester United, PSG a on... dalej jest w Neapolu i ciężko mu go opuścić. Może bardzo chce a nie potrafi? Arek po prostu sprzeciwił się naleganiom klubu, spróbował innej drogi i teraz można powiedzieć, że jest wygrany. Trochę przecierpiał, trochę upokorzeń przeżył, ale dziś jest uśmiechnięty i szczęśliwy. Napoli chciało coś na nim wymusić? - Arek miał prosty wybór. "Albo podpisujesz kontrakt i grasz albo nie podpisujesz i nie grasz". Brat miał rok do końca kontraktu. Strzelił dla tego klubu trochę bramek i miał swoją wartość. Czasami piłkarze grają mimo kończącego się kontraktu, wypełniają go na boisku, są ważni dla trenerów. Arek też mógł grać do końca i myślę, że ta sprawa mogła inaczej się potoczyć. Może by się dogadali, ale kiedy ktoś stawia drugiego pod ścianą to tak to potem wygląda. Napoli chodziło o przedłużenie kontraktu, a przecież niesie to za sobą wiele następstw. Choćby wysoka klauzula dotycząca odstępnego. Gdyby więc Arek podpisał nową umowę to bat na kilka lat by na siebie ukręcił. Nie wiem czy potem ktoś kupiłby go za pieniądze, których mogłoby zażądać Napoli. Oczywiście jako brat życzę mu z całego serca żeby wielkie kluby mogły wykładać na niego każde pieniądze (uśmiech) Neapol był dla brata ważny? - Bardzo! Zżył się z tym miastem. Pamiętam jak na początku strzelił dwie bramki Milanowi. Dużo przeszedł w tym klubie. Przeżył tam wiele dobrych i złych chwil. Dobrych - wygrali Puchar Włoch, złych - kontuzje, które mu się przytrafiły. Nie ulega jednak wątpliwości, że dużo Napoli zawdzięcza. O tym, że Neapol jest dla Arka ważny świadczy sposób w jaki się pożegnał. Nakręcił specjalny filmik, przygotował go wcześniej, myślał nawet, że odejdzie w wakacje. Sytuacja z covidem na rynku piłkarskim miała jednak taki a nie inny wpływ na rozwój sytuacji. Namieszała w finansach niektórych klubów. Nie udało się, więc poczekał do zimy. Olympique był zdeterminowany; wiem, że bardzo chciał Arka pozyskać. Arek też bardzo chciał tam trafić więc sprawa była do dogadania. Liga francuska jest szybka i techniczna. Arek się w niej sprawdzi? - Czas pokaże. To liga specyficzna, wymagająca, ostatnimi czasy zbyt wielu Polaków tam nie grało. Ostatnim napastnikiem, który się sprawdził był chyba Irek Jeleń, który wiele dał Auxerre... Wierzę w Arka głęboko, mam nadzieję, że pójdzie w ślady Irka. Wiadomo, że marsylscy kibice bardzo wiele od niego oczekują. Drużyna jest obecnie w lekkim dołku. Ale myślę, że tego rodzaju presja Arkowi nie będzie przeszkadzać. Towarzyszy mu codziennie. On sobie z nią radzi. Przykład? Przywołam Euro 2016 roku we Francji. Arkowi nie szło podczas tamtego turnieju, ale kiedy już strzelał karne to uderzał je pewnie. Właśnie wtedy pokazujesz jaki jesteś mocny psychicznie i on to zademonstrował. W tej chwili Arek jest szczęśliwy i chce się pokazać. Rozmawiałem z nim, mówił mi, że jest zadowolony ze zmiany, z warunków. "Wszystko super" - powtarzał. Nawet się nie spodziewał, że w Marsylii wszystko jest aż tak dobrze poukładane. Przypuszczam więc, że pobyt tam sprawi mu dużo radości, a i on sprawi wiele radości kibicom. Tego wszyscy oczekujemy. Ma 27 lat, chce udowodnić, że można na niego liczyć Chce też wrócić do reprezentacji. Spotkał się już z nowym selekcjonerem? - Nic o tym nie wiem. Paulo Sousa na razie spotkał się z Robertem Lewandowskim. Po kolei, według hierarchii... Najpierw kapitan (uśmiech). Samego mnie ciekawi czy Sousa będzie chciał grać dwoma napastnikami, jakie będzie ustawienie. Wszystko czas pokaże. Najważniejsze w jakiej Arek będzie dyspozycji. Musi się odbudować, musi złapać rytm meczowy, pokazać umiejętności, które przecież ma. Brat zdążył zadebiutować w OM, zagrał pół godziny w ostatnim meczu ligowym. Gola nie strzelił, ale to chyba taki typ piłkarza, który odpłaca się kiedy się na niego stawia. W Górniku też nie zaczął strzelać od razu... - Napastnik żyje z podań. Trzeba zobaczyć ile Arek miał w debiucie sytuacji, ile dostał podań. Co mógł zrobić? Co może zrobić napastnik, który dostaje górną piłkę a wokół niego jest trzech rywali? Arek jest egzekutorem, potrzebuje zaufania. Jeśli dostanie takie od trenera, który naprawdę w niego uwierzy to on się odpłaci. Nie chodzi mu o ciepłe miejsce w składzie bez walki, chodzi mu o to żeby był traktowany sprawiedliwie i czuł wsparcie. Czyli jeśli trener mu zaufa to pokaże na co go stać? - Musi pokazać! Nie wierzę żeby nie pokazał, bo znam jego umiejętności. Poza tym Arek jest pracusiem, na treningach zawsze bardzo się angażuje. Oczywiście nie wiem kiedy zacznie strzelać. Teraz OM gra z Rennes: może jak Arek wbije bramkę to wszystko się odwróci? A może nie strzeli i znowu będzie krytyka? Jedno jest pewne: jemu bardzo zależy, czasami w niektórych kwestiach za bardzo. Jest przeambitny. Ambicja czasem powoduje niecierpliwość. - Tak, ale powtarzam: zawsze tam gdzie Arek dostał zaufanie to się odpłacał. Tak było w Ajaksie, tak było w Napoli. Tak nie było w... Leverkusen. Tam byli niecierpliwi. - Dokładnie. Byli niecierpliwi i doskonale teraz o tym wiedzą... Mogli poczekać i zyskaliby tymczasem wymagali od niego wiele natychmiast, już w pierwszym półroczu pobytu Arka w Niemczech. Teraz tego żałują. Rozmawiał: Paweł Czado