Arsenal przegrał 0:1 z Paris Saint-Germain, choć był pół metra od bramki na wagę remisu. Piłkarze Mikela Artety niemal wykorzystali swoją najsilniejszą broń, będącą jednocześnie piętą achillesową rywali - stały fragment gry. Mikel Merino trafił do siatki, ale wcześniej paryżanie złapali go na pułapkę ofsajdową.Remis nie byłby rezultatem niesprawiedliwym, bo obie drużyny stworzyły sobie podobną liczbę świetnych sytuacji. Drżało Emirates gdy piłka obijała się od obramowania bramki Davida Rayi, ale nie tylko golkiper gospodarzy zagrał świetne zawody. Gigi Donnarumma też wychodził z siebie. Obaj mieli w sumie siedem interwencji po strzałach z pola karnego. To też pokazuje, że działo się tego wieczoru w Londynie sporo.PSG miało piekielną siłę rażenia. Jakub Kiwior poradził sobie z Realem Madryt, zagrał genialnie z Crystal Palace, ale przed będącymi w takiej formie Dembele, Kwaracchelii i przebojowym Doue musiał czuć respekt. Na szczęście, nie strach - bo koniec końców poradził sobie całkiem nieźle. Nikt go nie przedryblował, z nikim nie przegrał głowy, nie zawalił żadnej bramki. Oddał lekki, ale celny strzał na bramkę. A jednak. Jest zwrot akcji ws. Krzysztofa Piątka. Kapitalne wieści Oczywiście, nie był bezbłędny, zwłaszcza przy wyprowadzeniu piłki, gdzie zdarzały się niecelne podania i straty. Można było też odnieść wrażenie, że przy wychodzeniu spod pressingu Arsenal znacznie bardziej stara się wykorzystywać swoją prawą stronę. Głównie piłka krążyła po trójkącie Saliba - Rice - Timber.Jestem jednak pod wrażeniem tego, jak w kolejnym wielkim meczu 25-latek po prostu nie pęka. Wygląda jak etatowy, solidny stoper wicemistrza Anglii i półfinalisty Ligi Mistrzów. Brzmi jak ktoś, z kim defensywa reprezentacji Polski nie powinna mieć aż takich problemów w obronie.Czy w duecie z Janem Bednarkiem, który ma ponad 250 meczów w barwach Southampton, nie mogliby stworzyć solidnej pary stoperów rodem z Wysp Brytyjskich? Na to pytanie Michał Probierz powinien sobie odpowiedzieć, a wcześniej tę odpowiedź mocno przemyśleć. Kompletny dramat Realu Madryt. Wszystko się posypało. Koniec sezonu kolejnej gwiazdy Rewanż w Paryżu nie stawia Arsenalu w najlepszej sytuacji, ale to futbol: wszystko możliwe, nie wszystko stracone. Dla Arsenalu ukłony do ziemi za to, że wciąż jest w grze - w przeciwieństwie do Thomasa Parteya, Gabriela Melenghesa, Gabriela Jesusa, Jorginho czy Kaia Havertza, z których nie mógł skorzystać.Nie ma na świecie wiele drużyn, które po takich osłabieniach kadrowych byłyby w stanie podjąć rękawice i powalczyć jak równy z drużyną Luisa Enrique. Trzeba przyznać, że były trener Barcelony i selekcjoner Hiszpanów posprzątał w tej paryskiej stajni Augiasza. Środkowi pomocnicy PSG mają sto myśli na sekundę i niebywałą technikę użytkową, a tercet atakujących - choć bez typowej dziewiątki - jest zabójczo groźny. Będąc w pełnym biegu piłka trzyma im się stóp jakby mieli buty posmarowane klejem. A że potrafią naprawdę szybko biegać, zatrzymać mogą się dopiero w finale. No chyba że nogę w rewanżu podłoży im Kiwior.