Holender został kopnięty przez Brazylijczyka, kiedy ten szarżował na bramkę rywali. Na chwilę stracił przytomność i został natychmiast zabrany z murawy stadionu im. Giuseppe Meazzy do szpitala. Badania nie wykazały jednak poważnych obrażeń, co sprawiło ulgę obrońcy Interu. "Słyszałem, że nic mu się nie stało. Dzięki Bogu, teraz czuję się lepiej. Rozmawiałem z Wesleyem Sneijderem, który zna Stekelenburga i powiedział mi, że z nim wszystko w porządku" - stwierdził Lucio, cytowany przez internetową stronę klubu. "Nigdy w całej karierze nie chciałem spowodować kontuzji u kolegi z boiska i jest mi przykro z powodu tego, co się stało w sobotę. Niestety, takie rzeczy zdarzają się w piłce" - mówił Brazylijczyk. "To była kwestia sekund. Piłka poruszała się szybko z powodu mokrej nawierzchni. Stekelenburg wyszedł z bramki. Wzrok miałem skupiony na piłce i nie widziałem go rzucającego mi się pod nogi. Byłem skoncentrowany, żeby zagrać piłkę i nie zdawałem sobie sprawy, że znalazł się przy mnie tak szybko" - dodał Lucio. Stekelenburga w bramce Romy zastąpił Bogdan Lobont i podobnie jak Holender zachował czyste konto. Ponieważ piłkarze ze stolicy też nic nie strzelili, mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Zobacz jak doszło do kopnięcia Stekelenburga przez Lucio: Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Serie A