Od rozpoczęcia ataku zbrojnego Rosji na Ukrainę do Polski uciekło już ponad 1,2 miliona ludzi szukających schronienia. Ewakuowano także sportowców nie będących obywatelami Ukrainy, a przebywających na jej terenie. Wśród tej grupy znalazł się m.in. polski piłkarz, Tomasz Kędziora, któremu udało się bezpiecznie przekroczyć granicę Polski. W Ukrainie utknęli także brazylijscy sportowcy, wśród nich piłkarz klubu Worskła Połtawa, Lucas Rangel. 27-latek gotowy był uciekać z Ukrainy już pierwszego dnia. Zatrzymała go jednak wiadomość od jednego ze znajomych, który podał dalej ogłoszenie napisane przez brazylijskiego influencera, Andersona Diasa. Celebryta w swoim wpisie zaoferował pomoc przy ewakuacji brazylijskich zawodników z Ukrainy, posiadał bowiem odrzutowiec mogący pomieścić aż 14 osób. Jedno z miejsc było już zarezerwowane dla matki jego ukochanej, Tetiany Suchoparowej. 52-latka nie miała jednak możliwości dostania się do Polski, gdzie miał czekać samolot. Po rozmowie odbytej przez Andersona Diasa i Lucasa Rangela ten drugi bez wahania zgodził się pomóc kobiecie. Tomasz Kędziora zabrał głos po powrocie do Polski. Poruszający wpis o Ukrainie Rangel i Suchoparowa przeżyli horror Gdy tylko Brazylijczyk odebrał kobietę z ustalonego miejsca, oboje wyruszyli w stronę Krakowa. Do granicy z Polską mieli dojechać w 13 godzin. Nikt jednak nie mógł przewidzieć, przez jaki horror przejdą. Podróż była dla obojga z nich wyjątkowo stresująca, nie było mowy o odpoczynku. Rangelowi i Suchoparowej nie udało się dotrzeć do polskiej granicy samochodem. Ostatnie 25 kilometrów zmuszeni byli pokonać pieszo. Do granicy z Polską dotarli dopiero po pięciu godzinach. Nie mogli jej jednak od razu przekroczyć. Musieli czekać. Zabrakło im drewna i jedzenia, swoimi zapasami piłkarz podzielił się ze starszą od siebie kobietą, która znacznie bardziej tego potrzebowała. Ostatecznie, udało im się znaleźć autokar, który miał im zapewnić schronienie. Kierowca zażądał jednak opłaty w wysokości 1000 dolarów. Brazylijski piłkarz zgodził się i następną noc spędzili właśnie w tym pojeździe. Do Polski dotarli rankiem 28 lutego. Następnego dnia oboje zameldowali się z Katowicach, gdzie czekał na nich obiecany samolot Andersona Diasa. Ich ewakuacja z Ukrainy trwała finalnie ponad 30 godzin. Mecze które się nie odbyły. Polityka i futbol Swój podziw względem wytrwałości 52-latki wyraził sam Dias, który opublikował zdjęcie kobiety w mediach społecznościowych. "Brawa dla tej wojowniczki, która pozostała stanowcza i silna" - napisał.