Przed meczem premier Bojko Borisow nakazał udać się na stadion ministrowi zdrowia Kiriłowi Ananiewowi, by ten osobiście nadzorował zachowywanie dystansu przez kibiców, których było 12 tys. na mogącym pomieścić 44 tys. widzów obiekcie im. Wasyla Lewskiego. Fani, zwłaszcza CSKA, niewiele sobie robili z wprowadzonych zasad i zwłaszcza w drugiej połowie nie zachowywali dystansu, a przy tym obrażali szefa rządu. Niewielu z obecnych na trybunach miało założone maseczki, mimo że taki mieli obowiązek, a przed wejściem mogli je otrzymać... za darmo. W drugiej połowie sędzia Georgi Kabakow przerwał grę na kilka minut po tym, jak sympatycy CSKA odpalili race i zaczęli rzucać świece dymne. Z kolei fani Lokomotiwu przerobili antyrasistowskie hasło "Black Lives Matter" na "White Lives Matter", wywieszając transparent o takiej treści. W Bułgarii 5 czerwca wznowiono rozgrywki piłkarskie po blisko trzymiesięcznej przerwie spowodowanej koronawirusem. Do tej pory w tym kraju stwierdzono łącznie 4989 przypadków zakażenia w prawie siedmiomilionowej populacji, ale od połowy czerwca zaczęło przybywać chorych. pp/ sab/