"Tevez został zawieszony do odwołania na okres maksymalnie dwóch tygodni. W tym czasie spodziewamy się pełnego raportu z wydarzeń, jakie miały miejsce we wtorkowym meczu z Bayernem Monachium" - głosi oświadczenie "The Citizens". Roberto Mancini chciał wpuścić Teveza, by ratować wynik (było wtedy 0-2), ale ostatecznie na boisku pojawił się Holender Nigel De Jong. Sam piłkarz w środę wydał swoje oświadczenie, w którym tłumaczy całą sytuację nieporozumieniem. "Tevez odmówił wejścia na boisko w drugiej połowie. Dla mnie w tym klubie jest skończony" - powiedział włoski szkoleniowiec na konferencji prasowej po spotkaniu i zapowiedział, że przedyskutuje całą sytuację z katarskimi właścicielami klubu. Tevez nie zgodził się z zarzutami trenera, tłumacząc, że choć kilka razy prosił o zgodę na transfer, to zawsze przestrzega profesjonalnych reguł i nie pozwoliłby sobie na podobne zachowanie. "Na ławce rezerwowych powstało spore zamieszanie, ale moja reakcja czy gesty zostały niewłaściwie zrozumiałe. Absolutnie nie odmówiłem wejścia na boisko, jednak za całą sytuację bardzo wszystkich fanów Manchesteru City przepraszam" - przedstawił swoją wersję wydarzeń argentyński piłkarz. To może nie pomóc napastnikowi, bo już wcześniej podpadł angielskim fanom. Kiedy przebywał w ojczyźnie w jednym z wywiadów telewizyjnych krytykował miasto Manchester, mówiąc: "tam są tylko dwie restauracje i kompletnie nie ma robić. Poza tym cały czas pada deszcz". Manchester City przegrał w Monachium 0:2. W dwóch spotkaniach LM zdobył jeden punkt i zajmuje trzecią pozycję w tabeli grupy A.