"Ale zjawisko korupcji jest większe, niż mi się wydawało. A to moje idiotyczne stwierdzenie, że trafiła nam się jedna "czarna owca", będzie się za mną ciągnęło do końca życia.." - przyznał prezes PZPN. Prokuratorzy z Wrocławia zajmujący się korupcją w polskiej piłce zatrzymali w tej sprawie ponad 100 osób. W niedzielę odbędzie się nadzwyczajny zjazd piłkarskiej centrali poświęcony korupcji. Listkiewicz na łamach "SE" przedstawił swój plan walki z patologią. "I mówię wam to jako pierwszym: sam zamierzam wprowadzić do związku prokuratora! Na niedzielnym zjeździe antykorupcyjnym zgłoszę projekt walki z oszustami. Najważniejszy punkt to wprowadzenie do PZPN piłkarskiego prokuratora. Ta osoba dostanie swoich ludzi, budżet, będzie jeździć po Polsce, oglądać mecze i jeśli coś jej podpadnie, to od razu będzie mogła wszcząć postępowanie. Tę ideę podsunął mi Reiner Koch, sędzia Sądu Najwyższego, który został takim prokuratorem przy niemieckiej federacji piłkarskiej. Idealny byłby ktoś formatu profesora Zolla, postać powszechnie szanowana. Może kogoś zaproponuje minister sportu, pan Drzewiecki? A przy okazji chciałbym odpowiedzieć panu ministrowi, który powiedział, że skoro upadł Związek Radziecki, to i PZPN upadnie. Nie ma racji. Upaść może prezes Listkiewicz, ale związek nigdy nie upadnie. Istnieje już 90 lat, a będzie istniał 190 i dłużej" - stwierdził. Jednym z pomysłów wyjścia z kryzysu jest abolicja, ale jej przeciwnikiem jest Listkiewicz. "O abolicji nie może być mowy. Jeśli klub był winien, musi zostać ukarany. Ale w pewnym momencie trzeba będzie skończyć z karaniem degradacją, bo zespołów do gry w ekstraklasie nam zabraknie. Mecenas Kryszczuk właśnie mnie poinformował, że dostał pismo z wrocławskiej prokuratury, że wkrótce kolejne kluby - także dotychczas niewymieniane w tym kontekście - mogą mieć kłopoty. Dlatego trzeba będzie zamienić degradację na kary finansowe i ujemne punkty" - podkreślił Listkiewicz, który na stanowisku prezesa PZPN zasiada do 1999 roku. "Nie czuję się Odpowiedzialny za korupcję, bo w niej nie uczestniczyłem. Ale zlekceważyłem problem. Działając na rzecz Polski za granicą, zaniedbałem sprawy krajowe. Posypuję głowę popiołem i mówię przepraszam, choć czasem atakowano mnie poniżej pasa. Ma rację moja żona, która powiedziała, że jestem jak drzewo. Można mnie nagiąć, ale dużo wytrzymam. Małżonka twierdzi też, że brak mi odwagi i pod tym względem również ma rację. Zabrakło mi odwagi do walki z korupcją i teraz płacę za błędy. I kolejny cytat z mojej żony: "Michał, gdybyś miał trzeci policzek, to i ten byś nadstawił do bicia". Za miękki nieraz byłem. Ale spokojnie, już niedługo przestanę być prezesem PZPN" - wyznał Listkiewicz.