- Pan Dziurowicz oskarżył wielu niewinnych ludzi. Nie możemy na podstawie zeznań jednego desperata niszczyć im życia - stwierdził Listkiewicz, który przebywa w Rumunii. Prezes związku bierze w obronę oczernionego przez Dziurowicza arbitra Tomasza Mikulskiego. - To jeden z najlepszych polskich sędziów, wierzę w jego niewinność! Ciekawe, dlaczego pan Dziurowicz nie zgłosił się ze swoimi rewelacjami rok temu? Wtedy, gdy jego zespół występował w I lidze. Teraz ma kłopoty, z których usiłuje wydostać się za wszelką cenę. Wali na oślep, dotykając również niewinnych ludzi. Listkiewicz uważa, że Dziurowicz jest niewiarygodny. - On teraz działa w stylu kieszonkowców z autobusów. Celowo krzyczy: "uwaga, kradną!", żeby odwrócić od siebie uwagę. Dziurowicz zarzuca też obecnemu prezesowi PZPN tolerowanie układów i koterii, mówiąc m.in.: "Listkiewicz utrzymuje się przy władzy, rozdając stanowiska i robi wszystko, by ludziom, którzy od lat żyją dzięki układom, nie stała się krzywda". - To kolejna bzdura - twierdzi Listkiewicz. - Nie tolerowałem i nie toleruję układów w PZPN. Zwolniłem ze związku więcej pracowników niż chyba pięciu poprzednich prezesów łącznie. Wymieniłem czterech szefów Kolegium Sędziów. Przyznaję, że niektóre decyzje personalne nie były trafione, ale zawsze podejmowałem je w dobrej wierze, by związek funkcjonował lepiej i sprawniej. - Myślę też, że pan Dziurowicz jest ostatnią osobą, która ma prawo się wypowiadać o zarządzaniu. To przecież on doprowadził do upadku dobrze prosperujący i wydawało się, że stabilny klub, za jaki uchodził GKS - dodał prezes PZPN. Listkiewicz zapowiedział, że prawdopodobnie w przyszłym tygodniu odbędzie się zebranie zarządu związku. Przy udziale przedstawicieli Komisji Etyki PZPN i spółki Ekstraklasa SA, która ma przejąć kierowanie rozgrywkami ligowymi, władze związku mają podjąć decyzje, która uniemożliwią praktyki korupcyjne w polskim futbolu.