Jak poinformowano w czwartek, sześciu piłkarzy i dwóch pracowników FK Orenburg, klubu walczącego utrzymanie w lidze, miało pozytywny wynik testu na koronawirusa. Dla klubu to poważny problem, bo według obowiązujących w rosyjskiej ekstraklasie wytycznych cała drużyna powinna poddać się 14-dniowej kwarantannie. To oznacza, że Orenburg nie zdoła 27 czerwca zagrać z FK Krasnodar i że mecz powinien zostać przełożony. Jako jedyny możliwy termin w grafiku rozgrywek wymieniany jest 19 lipca, ale Krasnodar ma już jedno spotkanie przełożone właśnie na ten termin. Kłopoty drużyny z Orenburga poprzedziły dwie inne - jak piszą komentatorzy - "katastrofy koronawirusowe" w rosyjskiej piłce nożnej. Najpierw zakaziło się sześciu graczy FK Rostów, potem - trzech zawodników Dynama Moskwa, w tym Polak Sebastian Szymański. Orenburg już wcześniej wymieniany był wśród poszkodowanych klubów, bowiem pod koniec maja wykryto zakażenie u trenera bramkarzy. Teraz sytuacja drużyny z Przeduralu komplikuje się jeszcze bardziej. Liga rosyjska znalazła się w nie lada kłopotach krótko po wznowieniu rozgrywek. W innych krajach piłkarze także wrócili na murawę po przerwie wywołanej pandemią, ale klubów europejskich "nie zalewa koronawirusowa fala" - podkreślił w czwartek dziennik "Niezawisimaja Gazieta". Zdaniem komentatorów obecny kryzys pokazał, jakim problemem jest w rosyjskiej piłce brak odpowiednich procedur.