Starcie Anglików z Chorwatami na Wembley miało decydować o tym, która drużyna z grupy 4. dywizji A awansuje do finałów Ligi Narodów. Anglicy i Chorwaci musieli wygrać, by zapewnić sobie promocję, ich remis dawał awans Hiszpanom. La Furia Roja przewodziła grupowej tabeli przed pojedynkiem ich rywali, ale że i z Anglikami, i z Chorwatami przegrała swoje ostatnie starcia (oba po 2-3), jej los był w rękach i nogach oponentów. A ci na Wembley nie grali tylko o awans, bo mieli okazję do rewanżu za pamiętny półfinał mundialu w Rosji, który padł łupem Vatrenich po dogrywce (2-1). Anglicy od początku rzucili się na rywali i szybko mogli wyjść na prowadzenie. Najpierw po rzucie rożnym Harry Kane minął się z piłką, którą głową znakomicie podał mu Ben Chilwell, po chwili znakomity rajd Raheema Sterlinga zmusił Lovre Kalinicia do interwencji poza polem karnym. Piłka spadła pod nogi Kane'a, a bramkarza gości wyręczyli chorwaccy defensorzy, którzy ocalili zespół przed utratą gola. Chorwaci znaleźli się w głębokiej defensywie, a jeszcze w 26. minucie kontuzji doznał Sime Vrsaljko, którego wyciął Ross Barkley i tym samym pozbawił rywali kluczowego zawodnika linii obrony. Z biegiem gry Chorwaci coraz odważniej kontrowali i starali się przenieść ciężar gry spod własnej bramki do środka pola, ale to Trzy Lwy panowały nad tym, co działo się na murawie i tylko bramki brakowało Anglikom, by potwierdzić swoją dominację na Wembley. Świetnym strzałem popisał się z dystansu Chilwell, jeszcze dwa razy szczęścia w kontrach próbowali Chorwaci - Ivan Perisić mógł akcję kończyć strzałem, ale zbyt późno podjął decyzję - i sędzia zaprosił obie ekipy na przerwę. Po powrocie do gry Anglicy znów napierali, a Chorwaci bronili się momentami rozpaczliwie, jak po wspaniałym dryblingu Marcusa Rashforda. I gdy wydawało się, że miejscowi dopną wreszcie swego, w 57. minucie Vatreni skontrowali, a Andrej Kramarić zatańczył w polu karnym z czterema rywalami, kopnął piłkę, a ta otarła się jeszcze o Erica Diera i wpadła do bramki Anglików mimo interwencji Jordana Pickforda. Taki wynik nie tylko dawał awans Chorwacji do portugalskich finałów Ligi Narodów, ale oznaczał także spadek Trzech Lwów do dywizji B. Zaraz na boisko wszedł więc Dele Alli i piłkarze z Wysp rzucili się do ataku. I dopięli swego w 78. minucie spotkania, czyli niemal równo kwadrans przed końcem. Joe Gomez wrzucił piłkę z autu daleko w pole karne Chorwatów, tam futbolówka trafiła do Kane'a, który lekką ją trącił do bramki. Nie połapali się w zamieszaniu Chorwaci, za to połapał się Jesse Lingard, który uprzedził Dejana Lovrena i wpakował piłkę do siatki. Anglicy z gola cieszy się bardzo krótko, zaraz rzucili się do ataku i szukali drugiego trafienia, na wagę wygranej. Udało się po kolejnym stałym fragmencie gry, w 85. minucie pojedynku. Tym razem w zamieszaniu pod bramką Chorwatów najwięcej przytomności zachował Kane, który wślizgiem wpakował piłkę do bramki i zapewnił Trzem Lwom cenny triumf na Wembley. Anglicy rzutem na taśmę wygrali zatem zmagania w grupie 4. dywizji A Ligi Narodów i wzięli awans do finałów, które w przyszłym roku odbędą się w Portugalii. Trzy Lwy w tabeli wyprzedziły Hiszpanię, a Chorwacja znalazła się tym samym na ostatniej pozycji w stawce i została zdegradowana do dywizji B. Anglicy nie tylko wygrali i wzięli awans do finałów, wzięli wreszcie rewanż na drużynie z Bałkanów za przegrany latem półfinał MŚ w Rosji. Anglia - Chorwacja 2-1 (0-0)Bramki: Jesse Lingard (78), Harry Kane (85) - Andrej Kramarić (57)Sędziował: Tasos Sidiropoulos (Grecja)