Chinese Super League liczy sobie 16 zespołów. Dość powiedzieć, że zaledwie w trzech z nich pracują chińscy trenerzy. Wśród 13 pozostałych jest jeszcze czterech Koreańczyków, ale dziewięć ostatnich to już znane nazwiska z wielką europejską przeszłością. Najbardziej rozpoznawalne nazwiska na ławkach trenerskich w Kraju Środka to Luiz Felipe Scolari (Guangzhou Evergrande), Andre Villas-Boas (Shanghai SIPG), Manuel Pellegrini (Hebei China Fortune) oraz Felix Magath (Shandong Luneng). Scolari to mistrz świata z reprezentacją Brazylii, a także były szkoleniowiec m.in. Chelsea Londyn. Villas-Boas to z kolei autor trypletu FC Porto z 2011 roku oraz były menadżer Chelsea Londyn czy Tottenhamu. Pellegrini w swoim CV ma Real Madryt czy Manchester City, z którym wygrał m.in. mistrzostwo Anglii. Magath to z kolei "najsłynniejszy tyran" wśród piłkarskich trenerów. Kojarzony z pracą w Bundeslidze, gdzie prowadził m.in. Bayern Monachium, Werder Brema, Schalke 04 Gelsenkirchen czy VfL Wolfsburg. To jednak nie wszystko. Za trenerskie rzemiosło w Chinach zabrał się również mistrz świata z 2006 roku, Fabio Cannavaro. Włoch pracował już w Guangzhou Evergrande, ale z uwagi na przeciętne rezultaty z jego usług zrezygnowano. W Chinach poza umiejętnościami istotna jest jednak także wartość marketingowa, a tę Cannavaro nie wątpliwie posiada, dlatego w czerwcu ubiegłego roku otrzymał i przyjął ofertę od Tianjin Quanjian, z którym awansował do chińskiej elity. Na ławkach trenerskich w Chinach spotkać można również Gustavo Poyeta (były trener Sunderlandu, Betisu Sewilla i AEK-u Ateny, który obecnie pracuje w Shanghai Shenhua), Jose Gonzaleza (w przeszłości m.in. Granada, Cadiz, Murcia, aktualnie Beijing Guoan) czy bylego wielokrotnego reprezentanta Jugosławii, Dragana Stojkovicia. Chińczycy mają limit pięciu zawodników zagranicznych w kadrze zespołu z czego jeden z nich musi być Azjatą, a na boisku równocześnie przebywać może zaledwie trzech. Oznacza to, że w całej lidze może być zarejestrowanych maksymalnie 80 obcokrajowców. Najliczniejszą grupę z nich stanowią Brazylijczycy, których jest aż 20. Najsłynniejsi z nich to Hulk, Oscar (obaj Shanghai SIPG), Ramires, Alex Teixeira (obaj Jiangsu Suning) oraz Paulinho (Guangzhou Evergrande) i Renato Augusto (Beijing Guoan). Inne znane nazwiska, które wybrały Państwo Środka na swoje miejsce futbolowego życia to Carlos Tevez, Fredy Guarin (obaj Shanghai Shenhua), Burak Yilmaz (Beijing Guoan), Ezequiel Lavezzi, Gervinho, Stephane Mbia (cała trójka Hebei China Fortune), Jackson Martinez (Guangzhou Evergrande), Malick Evouna, John Obi Mikel (Tianjin Teda), Axel Witsel (Tianjin Quanjian), Graziano Pelle (Shandong Luneng) czy Robbie Kruse (Liaoning Whowin). Uwagę zwrócić należy na Guarina, który z FC Porto zdobywał tryplet w 2011 roku, dogrywając piłki Hulkowi i Radamelowi Falcao, a w europejski futbol pomagał wejść Jamesowi Rodriguezowi. Byłym piłkarzem "Smoków" jest również Jackson Martinez, który do Chin trafił po nieudanej przygodzie z Diego Simeone. Metody treningowe Argentyńczyka nie przypadły mu swego czasu do gustu. Gabończyk Malick Evouna nigdy nie grał w Europie, chociaż z transferem do Ligue 1 łączono go wielokrotnie. To reprezentacyjny kolega Pierre'a-Emericka Aubameyanga, który dysponuje bardzo dobrym podaniem, a i strzelanie bramek nie sprawia mu problemów - o czym najlepiej świadczą występy w Egipcie (Al-Ahly Kair) oraz Maroku (Wydad Casablanca). Klasyfikacja rekordów transferowych jest zdominowana przez zawodników, którzy przybyli do Chin przed rozpoczęciem tego sezonu (w Chinach liga gra systemem wiosna-jesień). Najdroższym piłkarzem w historii ligi jest Oscar, który kosztował Shanghai SIPG aż 60 milionów euro. Niespełna pięć milionów mniej kosztował Hulk, za którego zapłacono 55,8 miliona euro. Najbardziej kosztownym Chińczykiem w zestawieniu jest Zhang Chengdong, który plasuje się na 6. miejscu w owym zestawieniu. Hebei China Fortune zapłacił Beijing Guoan aż 20 milionów w europejskiej walucie. Dość powiedzieć, że drugi Yangyang Jin zajmuje 18. miejsce, a kosztował ten sam zespół o połowę mniej. Kwoty wydawane przez działaczy z Kraju Środka robią wrażenie i mogą imponować. Należy się cieszyć, że Chińczycy nałożyli na siebie ograniczenia w postaci limitów obcokrajowców, bo wówczas z Europy mogłoby odpłynąć jeszcze więcej cenionych zawodników. Europejskie kluby ratuje również fakt, że coraz więcej chińskich klubów zamknęło już kadry, wykorzystując limit. Pozyskać zagranicznych zawodników mogą jeszcze: Tianjin Quanjian (dwóch), Beijing Guoan, Changchun Yatai, Shanghai SIPG (po jednym), Guizhou Zhicheng, Henan Jianye oraz Shandong Luneng (również po jednym, ale musi to być Azjata). W transferowych plotkach dotyczących Chin najczęściej padają ostatnio nazwiska Pepe (Real Madryt), Wayne'a Rooneya (Manchester United) oraz Ardy Turana (Barcelona). Rozgrywki ligi chińskiej startują w marcu, a za ich faworyta uchodzi obrońca mistrzowskiego tytułu - Guangzhou Evergrande. Transmisje meczów w kanałach sportowych Polsatu. Autor: Kamil Kania