Liga białoruska gra jako jedyna na Starym Kontynencie i jedna z niewielu na świecie. W pozostałych krajach rozgrywki zostały wstrzymane z powodu pandemii koronawirusa. W tej sytuacji oczy kibiców zupełnie niespodziewanie skierowały się na ekstraklasę naszych wschodnich sąsiadów. Tamtejsze rozgrywki prowadzone są w systemie wiosna-jesień i jak gdyby nigdy nic rozpoczęły się w marcu. Tytułu zdobytego w zeszłym roku broni Dynamo Brześć, które przerwało 13-letnią (!) hegemonią BATE Borysów. W obecnych rozgrywkach piłkarzom z Brześcia nie idzie już tak dobrze - po pięciu rozegranych rundach zajmują zaledwie 10. miejsce w tabeli, na 16 drużyn uczestniczących w lidze. W sobotni wieczór Dynamo poniosło wyjazdową porażkę 0-1 z wysoko w tym sezonie notowanym Witebskiem. Zwycięska bramka padła w kuriozalnych okolicznościach. Na pięć minut przed końcem 33-letni reprezentant Ukrainy, Jewhen Chaczeridi w złośliwy sposób kopnął brazylijskiego napastnika gospodarzy Diego Cariocę, gdy piłka była już w rękach bramkarza. Arbiter bez wahania wyrzucił 51-krotnego reprezentanta Ukrainy z boiska i nakazał wykonanie rzutu karnego, który na bramkę zamienił Mołdawianin Ion Nicolaescu. 287 widzów na witebskim Stadionie Centralnym wpadło w ekstazę. Ukraińskie media donoszą o tym, że Dynamo Brześć rozwiąże kontrakt z nieodpowiedzialnym obrońcą, który po meczu usiłował wytłumaczyć sędziemu, gdzie popełnił błąd. Witebsk jest drugi w tabeli ligi białoruskiej, ustępując gorszą różnicą bramek FK Słuck. MS