Według prasowych spekulacji w krakowskim klubie szykują się duże zmiany m.in. na ławce trenerskiej. Liczkę miałby zastąpić na tym stanowisku były trener reprezentacji Polski Jerzy Engel. Nie wiadomo, czy zmiana miałaby nastąpić jeszcze przed rozpoczęciem przygotowań do nowego sezonu, czy też ostatnią szansą Czecha byłyby eliminacje do Ligi Mistrzów. - Dla mnie ważny jest tylko bezpośredni kontakt z właścicielem, prezesem Januszem Basałajem i dyrektorem sportowym Grzegorzem Mielcarskim. A od nich nie mam żadnych sygnałów na temat ewentualnych zmian. Bogusław Cupiał Zaproponował mi przyjście do Wisły dla wypełnienia określonych zadań: przebudowy drużyny i przygotowania jej do gry w europejskich pucharach w najbliższym sezonie. Wziąłem na siebie odpowiedzialność za ich wykonanie, a w zamian dostałem "wolne ręce". Samodzielnie dobieram metody prowadzenia pierwszego zespołu, a decyzje personalne zapadają po uzgodnieniach ze mną. Ustaliliśmy to z właścicielem w ubiegłym roku. Zmienić to może tylko on albo wyroki Pana Boga - stwierdził Liczka. - Zdobycie mistrzostwa Polski i - minimum - awans do fazy grupowej Pucharu UEFA. To są cele sportowe jakie mam osiągnąć w tym roku. Są one precyzyjnie zapisane w kontrakcie; gdybym ich nie wypełniał - można mnie zwolnić. Uważam, że na razie robię, co do mnie należy, a przebudowa drużyny idzie w stu procentach według założonego przeze mnie planu - dodał czeski szkoleniowiec, który nie obawia się pracy pod presją. Każde potknięcie Liczki może spowodować, że w trybie natychmiastowym zastąpi go Jerzy Engel. - Jestem już długo w piłce i taka sytuacja wydaje mi się, niestety, normalna. Bycie szkoleniowcem w klubie z takimi ambicjami, jak Wisła, niesie za sobą codzienne zagrożenia. Przyszedłem tu z tą świadomością i jestem gotowy na pracę pod presją - zakończył.