We wtorek rządząca Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza (PSOE) stwierdziła, że doszła do porozumienia z mniejszymi partiami zasiadającymi w hiszpańskim parlamencie, aby zmienić prawo, dzięki któremu zwiększała się liczba czołowych graczy w La Liga. LFP zwołała na piątek nadzwyczajne zebranie, "które może zdecydować o natychmiastowym 24-godzinnym strajku" - powiedział wiceprezes tej organizacji Javier Tebas. Prawo, które zostało wprowadzone w 2005 roku, pozwala zagranicznym piłkarzom zarabiającym więcej niż 600 000 euro rocznie płacić tylko 24-procentowy podatek od tej kwoty, gdy ich hiszpańscy koledzy muszą się liczyć z 43-procentowym uszczupleniem pensji. Do powszechnego użycia weszło pod nazwą jako "prawo Beckhama", ponieważ było antydatowane od 1 lipca 2003 roku, czyli dnia, kiedy David Beckham przeniósł się z Manchesteru United do Realu Madryt. Nowe prawo nie dotknie jednak największych gwiazd La Liga, które do Hiszpanii przeniosły się przed tym sezonem, jak Brazylijczyk Kaka i Portugalczyk Cristiano Ronaldo z Realu Madryt czy Szwed Zlatan Ibrahimović z FC Barcelona, gdyż ma obowiązywać od 1 stycznia 2010 roku i nie działać wstecz. Działania PSOE wiążą się z tym, że Hiszpania jest w najgorszym kryzysie od 50 lat, który spowodował prawie 18-procentowe bezrobocie, największe w Unii Europejskiej. - Każdy musi zaciskać pasa, również piłkarze - powiedział Jose Antonio Alonso, rzecznik rządzącej partii. Jednak Joan Laporta, prezes FC Barcelona, mówi, że zdecydowano o tym "bez konsultacji" ze "światem futbolu", który "wytwarza dużo produktu krajowego brutto". Z kolei Jose Luis Astiazaran, prezes LFP, zagroził we wtorek, że jego organizacja podejmie kroki przeciwko zmianie prawa, nie wykluczając nawet przerywania meczów w formie protestu. - Jeśli ulgi podatkowe zostaną zniesione, wpłynie to na mniejsze zainteresowanie ligą, mniejszą widownię w telewizji, mniejsze zainteresowaniem sponsorów, mniejszą liczbą kibiców na stadionach i państwo dostanie mniejsze wpływy podatkowe - powiedział.