Lewandowski w ostatnim meczu ligowym zdobył bramkę, która pozwolił mu wyrównać słynny rekord Gerda Muellera. Jednak brakuje mu jeszcze dwóch bramek do osiągnięcia Ernesta Wilimowskiego, dla wielu najlepszego piłkarza reprezentacji Polski wszech czasów. Paweł Czado: To zapomniana historia, niemniej warto o niej pamiętać. Mariusz Kowoll, historyk śląskiego futbolu, autor książki "Futbol ponad wszystko", traktującej o piłce nożnej na Śląsku w czasach 1939-45: - Ernest Wilimowski rzeczywiście dokonał niezwykłego wyczynu. W sezonie 1940/1941 strzelił aż 42 gole w mistrzostwach Niemiec. Nie istniała jeszcze Bundesliga, Niemcy podzielone były na ligi regionalne tzw. gauligi. Wilimowski przeniósł się do Saksonii z Górnego Śląska, uszedł przed prześladowaniami Georga Joschke, działacza 1.FC Kattowitz, w czasie wojny szefa niemieckiej NSDAP, który nie mógł mu wybaczyć, że przed wojną zamienił 1.FC , którego był wychowankiem na Ruch Wielkie Hajduki. Wilimowski został zawodnikiem klubu policyjnego - PSV Chemnitz [w latach 1953-1990 miasto znane jako Karl-Marx-Stadt, po polsku Kamienica, przyp.aut.]. Dostał policyjny etat i pracę biurową, nie biegał z pałką po ulicy. Całkowicie odmienił ten klub.- To prawda. PSV nie należało do gigantów niemieckiego futbolu. Niemniej "Ezi" całkowicie odmienił tę drużynę. Kiedy przyszedł do PSV zaczął strzelać bramki seryjnie i dzięki temu PSV zajęła wtedy w Saksonii trzecie miejsce. System rozgrywek o mistrzostwo Niemiec był wówczas taki, że mistrzowie 16 gaulig rywalizowali potem w 4 grupach a ich zwycięzcy grali ze sobą w półfinałach. W tamtym sezonie Polizei SV Wilimowskiego nie zdołał wygrać saksońskiej gauligi, najsilniejsza była drużyna z Drezna, która wygrała lokalne rozgrywki bez porażki (20 zwycięstw i 2 remisy). Wilimowski nie uczestniczył więc już w finałowej fazie mistrzostw Niemiec a mimo to został królem strzelców. Przyjęło się, że strzelił wtedy 41 bramek, ale po dokładnej kwerendzie niemieckich gazet, nie tylko Kickera, ale także lokalnych saksońskich z Chemnitz i Drezna, przychylam się do zdania, że zdobył jednak o jedną więcej czyli 42. A osiągnął to w zaledwie 22 meczach!Miał jakiegoś ulubionego przeciwnika?- Musiał śnić się piłkarzom VfB Glauchen. PSV wygrało z tym rywalem pierwszy mecz 12-0, Wilimowski strzelił wtedy pięć bramek. Drugie spotkanie wygrało 13-1 a "Ezi" zdobył siedem goli! W jaki sposób strzelał te bramki? - To jest chyba najbardziej niezwykłe. Bardzo wiele z nich strzelił po solowych rajdach, w niemieckich gazetach zachowały się opisy zachwyconych reporterów donoszących, że zanim strzelił gola "przedryblował trzech przeciwników" albo "czterech przeciwników" albo "wszystkich obrońców". Wilimowski te 42 gole strzelił z akcji. Ze skąpych opisów wynika, że żadnego nie strzelił z rzutu karnego (raz wykonywał, ale... chybił), a jednego wbił uderzeniem głową. "Ezi" w PSV nie grał długo. - Jeszcze kolejny sezon, w którym strzelił 27 bramek w 16 meczach. Potem przeniósł się do TSV 1960 Monachium, z którym zdobył Puchar Niemiec. Sezon 1941/42 o którym rozmawiamy byz niezwykły jeszcze z jednego powodu. Chodzi o skuteczność?- Tak. Policzmy: w mistrzostwach Niemiec strzelił 42 gole. Do tego trzeba dodać 8 goli w Pucharze Regionów, w którego finale Saksonia pokonała Bawarię. Pamiętajmy też o 13 bramkach w Pucharze Niemiec oraz o trzech, które strzelił dla reprezentacji Niemiec. Łącznie daje to aż 66 bramek! Oczywiście to tylko oficjalne spotkania, towarzyskich nie liczę. To wspaniałe statystyki, które uzmysławiają nam jak fantastycznym piłkarzem był Ernest Wilimowski. rozmawiał Paweł Czado*** Książkę Mariusza Kowolla "Futbol ponad wszystko", w której można znaleźć mnóstwo nieznanych historii o Erneście Wilimowskim można kupić m.in. na aukcjach autora na allegro.