Inter Miami to relatywnie młody twór na rynku piłki nożnej, jednak idealna wręcz lokacja, wielkie pieniądze, a także znany i lubiany właściciel sprawiły, że organizacja może się cieszyć z pierwszego trofeum. Spora w tym zasługa również Leo Messiego, który kapitalnie zaaklimatyzował się w USA, stając się najlepszym graczem MLS. Argentyńczyk poprowadził swój zespół do wygranej w Leagues Cup, gdzie w meczu finałowym jego drużyna pokonała Nashville FC w serii rzutów karnych. W trakcie 90 minut kibice byli świadkami wielkiego widowiska. Uwagę niemal całego świata przyciągnął piękny gol Messiego, który kapitalnym uderzeniem sprzed pola karnego pokonał bezradnego golkipera. Leo Messi z pierwszym trofeum w Interze Miami. Argentyńczyk przeszedł do historii Inter Miami utrzymywał prowadzenie do 56 minuty, kiedy to po celnym dośrodkowaniu Sama Surridge'a z rzutu rożnego bramkę głową strzelił Fafa Picault. W regulaminowym czasie gry na tablicy wyników widniał rezultat 1:1, a to zgodnie z regulaminem rozgrywek oznaczało serię rzutów karnych. Jak się okazało, w niej bohaterem swojego zespołu okazał się bramkarz, Drake Callender, który najpierw strzelił gola, a następnie w świetnym styl wybronił strzał Elliota Panicco. Jak można się spodziewać, tuż po efektownej paradzie bramkarskiej całe Miami dosłownie oszalało. Powody do szczególnego świętowania miał również Leo Messi, dla którego Leagues Cup, było 44 trofeum w profesjonalnej karierze. Legendarny zawodnik stał się tym samym najbardziej utytułowanym zawodnikiem w historii piłki nożnej. Argentyńczyk z przytupem wszedł w realia nowej ligi, z miejsca stając się największą gwiazdą na amerykańskiej ziemi. Bez cienia wątpliwości był również największą gwiazdą rozgrywek, strzelając dziesięć goli w zaledwie siedmiu meczach. Takie statystyki pozwoliły mu zdobyć tytuł króla strzelców, a także miano najlepszego zawodnika.