O trenerze Piotrze Stokowcu różnie mówią. Że jest miły albo niemiły. Natomiast, co by nie mówić, nie jest zupą pomidorową, żeby go lubić, płacą mu za coś zupełnie innego. Za robotę trenerską, ją od czasu przejęcia sterów Lechii Gdańsk wykonuje bez zarzutu. Po meczu ze Śląskiem Wrocław, który był dla Stokowca setnym zwycięskim w roli ekstraklasowego szkoleniowca przedstawiliśmy czołówkę trenerów aktualnie pracujących w Ekstraklasie. Urodzony w Kielcach szkoleniowiec plasował się w niej na czwartym miejscu, mając jednak najwyższą średnią punktów zdobywanych w jednym spotkaniu - 1,48 na mecz. Za nim plasowali się Czesław Michniewicz (1,44), Waldemar Fornalik (1,43) Michał Probierz (1,40). Od tej pory coś się w drużynie Stokowca zacięło. Lechia Gdańsk przegrała trzy kolejne mecze, nie zdobywając bramki: 0-2 z Piastem w Gliwicach, 0-1 z Lechem Poznań u siebie i wczoraj 0-2 z Legią w Warszawie. Tak złej passy "Biało-Zieloni" nie notowali od samego początku kadencji Piotra Stokowca w Gdańsku, wówczas również przegrali trzy razy z rzędu, w tym tak jak teraz dwa razy z ligowymi potentatami - Legią i Lechem. W marcu 2018 roku zanotowano następujące wyniki: 1-3 z Legią u siebie oraz 0-3 z Lechem i 0-1 z Koroną Kielce na wyjazdach. Wówczas Stokowiec był dość krytyczny wobec swego poprzednika, walijskiego trenera Adama Owena: - Przychodząc do klubu nie spodziewałem się aż takich trudności. Na własne oczy zobaczyłem, jak działa stara piłkarska zasada, która mówi, że nazwiska nie grają. Tamtą sytuację porównałbym do posiadania wielu luksusowych aut, tyle że bez serwisu i bez paliwa. Zrobiliśmy pomiary tkanki tłuszczowej, przecierałem oczy, bo od niektórych zawodników lepsze wskaźniki miał nasz kitman Dawid Pajor. Zawodnicy nie byli w stanie wytrzymać jednominutowej gry 1 na 1 czy 2 na 2 na małym polu, przy treningu strzeleckim strzelały mięśnie. W szatni wieża Babel, grupy i grupki. Bywało tak, że zawodnicy opuszczali ośrodek treningowy zanim wszyscy zeszli z treningu. Nawet zastanawialiśmy się ze sztabem, czy niektórzy piłkarze biorą prysznic po zajęciach, tak szybko znikali. Przedstawiłem zawodnikom na początku zasady współpracy i starałem się trzymać dyscyplinę. Przed startem ligi w 2020 roku gdańszczanie doznali wielu strat personalnych, odeszło wielu piłkarzy, którzy stanowili o sile drużyny: Lukasz Haraslin, Daniel Łukasik, Artur Sobiech, Błażej Augustyn, Sławomir Peszko i Rafał Wolski. Wówczas trener Lechii mówił: - Podjęliśmy ryzyko przebudowy zespołu i zdajemy sobie sprawę, że na początku to się będzie wiązało z utratą jakości sportowej. Jestem jednak dobrej myśli.(...) Sam jestem ciekawy, jak to wszystko będzie wyglądać na boisku, jak będzie funkcjonował zespół. Na pewno nie będę szukał alibi. Podjęliśmy trudne decyzje, zresztą od początku pobytu w Lechii podjąłem ich już wiele. Musimy na pewne rzeczy patrzeć w perspektywie nie najbliższych kolejek czy nawet miesięcy, ale wręcz sezonów. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij! Jak wytłumaczyć obecną, słabą postawę Lechii? W klubie o budowlanym rodowodzie, rok to dobry okres, by ocenić stan przebudowy, drużyna od roku gra w zbliżonym składzie. Mówi się, że "jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz", a trzy kolejne gdańszczanie przegrali, w sezonie 2020/21 mają więcej porażek niż zwycięstw. Piłka nożna w dużej mierze opiera się na statystykach, do nich sporą wagę przywiązuje sztab gdańskiej drużyny. Przed meczem z Legią Stokowiec mówił na konferencji prasowej: - Przodujemy w ofensywnych statystykach takich jak liczba podań w pole karne rywala, celność oddawanych strzałów, Flavio jest w czołówce zawodników, którzy najczęściej oddają strzały na bramkę przeciwnika. Nasza gra ofensywna wygląda bardzo dobrze i żałuje, że w tych dwóch ostatnich meczach, pomimo tego, że były to dobre spotkania, nie udało nam się zdobyć punktów. Na pewno będziemy szli w kierunku ofensywy i widowiska. Najistotniejsze teraz jest przekuć to w konkrety. Konkrety to bramki. Żadnej lechiści nie zdobyli w lidze od 278 minut. W tej sytuacji dwa ostatnie mecze w roku urastają do rangi spotkań, których rezultaty będą rzutować na ocenę drużyny. Najpierw Lechia zmierzy się u siebie z Wisłą Płock. "Nafciarze" mają swoje problemy, ale drużyna Stokowca będzie musiała radzić sobie z nimi bez dwóch środkowych pomocników wykluczonych z powodu nadmiaru kartek - Jarosława Kubickiego i Tomasza Makowskiego. Na zakończenie roku lechiści zagrają na wyjeździe z Cracovią, z którą przegrali ostatnie sześć spotkań, w tym finał Pucharu Polski w poprzednim sezonie. Czy historia niesie nadzieję? Na rozpoczęcie pracy Piotra Stokowca w Gdańsku lechiści po trzech kolejnych porażkach podnieśli się w meczu derbowym, w którym rozbili Arkę Gdynia 4-2. Sąsiadów zza miedzy nie ma niestety w Ekstraklasie, próbę przełamania złej passy trzeba będzie podjąć w meczu z Wisłą Płock. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę PKO BP Ekstraklasy Maciej Słomiński