Lech Poznań od jakiegoś czasu nie potrafi "wyprodukować" sobie bramkarza takiej klasy, jaką bardzo często mają wychowankowie "Kolejorza" odpowiedzialni za grę w ofensywie. Wobec tego klub musi wspomagać się transferami zagranicznych golkiperów, jak Artur Rudko albo dawać szansę doświadczonym polskim bramkarzom, jak Filip Bednarek. Nie zawsze są to jednak dobre wybory. FC Barcelona zarzuciła na niego sieci. Wygrywa o tę "perłę" wyścig z konkurencją Bednarek w minionym sezonie grał na przyzwoitym poziomie w PKO Ekstraklasie. Nie był jednak bezbłędny, co szczególnie widać było, gdy Lech występował na arenie europejskiej. Mimo wszelkich wad doświadczonego bramkarza ma on zaufanie u trenera Johna van den Broma i obecny sezon również rozpoczął w pierwszym składzie, co większości fanów Lecha się nie podoba. Kolejny błąd Filipa Bednarka Na ławce bowiem przesiaduje Bartosz Mrozek. 23-latek wrócił do klubu po udanym wypożyczeniu do Stali Mielec. Początek sezonu w wykonaniu Bednarka jedynie utwierdza w przekonaniu fanów "Kolejorza", że to Mrozek powinien być pierwszym wyborem holenderskiego trenera. Bednarek jednak niezmiennie cieszy się zaufaniem van den Broma i trudno oczekiwać zmiany na puchary. Świetne wieści z Francji. Polak z wielką szansą. Ma być numerem jeden Mimo tego, co wydarzyło się w meczu trzeciej kolejki PKO Ekstraklasy przeciwko Zagłębiu Lubin, a tu znów Bednarek w kluczowej sytuacji się nie popisał. Doświadczony bramkarz popełnił wyraźny błąd przy strzale z dystansu w wykonaniu Tomasza Makowskiego. 24-latek uderzył kąśliwie, ale umówmy się, dla klasowego bramkarza ta piłka nie powinna stanowić żadnego problemu. Bednarek jednak źle obliczył tor lotu piłki i odbił ją przed siebie. Tam dopadł do niej Dawid Kurminowski. Napastnik Zagłębia nie miał problemów z pokonaniem doświadczonego golkipera i otworzeniem wyniku. Warto dodać, że w tym samym meczu Bednarek zanotował także jedną naprawdę wymagającą interwencję i uchronił zespół od straty gola.