PZPN ma dwa wyjścia: albo szybko zacznie karać kluby, albo na zjeździe 25 stycznia zmieni przepisy. Jeśli nie podejmie żadnego działania, to czeka nas upiorna wiosna, czyli powtórka z poprzednich lat: chaos, w którym nie wiadomo nawet tego, ile drużyn spada z ligi i czy są organizowane baraże. Widmo kary degradacji wisi nad Jagiellonią, Cracovią i Bełchatowem. Jakby mało było problemów, to wciąż niejasna pozostaje sprawa Widzewa Łódź. Kara degradacji tego klubu została uchylona przez Trybunał Arbitrażowy PKOl., lecz teraz zajmuje się nią ostateczna instancja odwoławcza w naszym kraju - Sąd Najwyższy. Obecne kłopoty z przepisami zaczęły się 11 maja 2008 roku, gdy na nadzwyczajnym zjeździe PZPN poświęconym walce z korupcją podjęto uchwałę, zgodnie z którą od 1 lipca 2008 kary degradacji dla klubów za stare grzechy będą wymierzane jeszcze przez najbliższy sezon, ale tylko w przypadku korupcji jako czynu ciągłego. Oceny, czy dany przypadek korupcji w klubie jest "czynem ciągłym", miał dokonywać Wydział Dyscypliny PZPN. Data graniczna karania klubów degradacjami, wyznaczona na koniec obecnego sezonu, została określona w oparciu o rzekomą informację z wrocławskiej prokuratury, że śledztwo w sprawie piłkarskiej korupcji ma się zakończyć wiosną 2009. "Dziwne. Nigdy takiej informacji nie udzieliliśmy. A śledztwo zakończymy wtedy, kiedy postawimy zarzuty ostatniemu zamieszanemu człowiekowi. Czyli nie wiadomo kiedy" - powiedział "PS" szef wrocławskich prokuratorów Edward Zalewski. W posiadaniu śledczych są dowody na ustawienie przez "Pasy" co najmniej pięciu spotkań drugiej ligi w sezonie 2003/04. Oskarżenie w aferze Korony Kielce wskazywali, że wywalczony rok wcześniej awans nie był uczciwy. Wątek Bełchatowa, jako klubu kupującego mecze, pojawiał się już w wyjaśnieniach Piotra Dziurowicza, byłego prezesa GKS-u Katowice, a dotyczy spotkań sprzed niemal 10 lat. Jednak z materiałów prokuratury wynika, że i po 2003 roku ludzie z GKS-u nieuczciwie pomagali sobie w drugiej lidze. Z kolei byłemu prezesowi Jagiellonii Wojciechowi S. prokuratorzy postawili aż siedem zarzutów o charakterze korupcyjnym. Problem ma też Lech Poznań. "Kolejorz" miał kupować i sprzedawać mecze jeszcze przed fuzją z Amiką Wronki. W ten sposób pomagał sobie w wywalczeniu Pucharu Polski w sezonie 2003/04. Po drodze po to trofeum miał ustawić co najmniej dwa spotkania. Trzy zarzuty za okres gry w Lechu ma były obrońca tej drużyny Zbigniew W.