Lech Poznań pozyskał Artura Sobiecha latem 2021 roku w dość jasnym celu - piłkarz miał być zmiennikiem dla Mikaela Ishaka, ewentualnie nauczycielem dla młodych zawodników Lecha. 13-krotny reprezentant Polski nie grał wiele, zwykle w końcówkach spotkań, nie miał szans na wygryzienie ze składu Szweda - idola poznańskich kibiców. A gdy pod koniec zeszłego sezonu Ishaka zabrakło, John van den Brom wolał stawiać na Filipa Marchwińskiego - i ten wariant się sprawdził. Wiele wskazywało na to, że 33-letni piłkarz pożegna się ze stolicą Wielkopolski już latem zeszłego roku. Lech proponował mu niższy kontrakt, Sobiech miał większe oczekiwania, ale ostatecznie umowę przedłużono na kolejny sezon. I wiele wskazuje na to, że były kadrowicz zakończy go z dorobkiem 15 występów w oficjalnych meczach pierwszego zespołu i zaledwie jedną asystą. Wielki pech Artura Sobiecha w końcówce pierwszego sparingu. Długa przerwa przed piłkarzem Lech przebywa od półtora tygodnia na zgrupowaniu w Turcji, tam w zeszły czwartek rozegrał sparing z austriackim LASK Linz, niedawnym uczestnikiem Ligi Europejskiej. Jego druga i trzecia tercja, grano 3x30 minut, odbywały się już w trudnych warunkach, z każdą minutą zwiększały się opady deszczu. W takich okolicznościach poznaniacy stracili zresztą kuriozalną bramkę, gdy Filip Bednarek kopnął piłkę do kolei, a ta została w kałuży. To jednak nie miało poważniejszych skutków, upadek Sobiecha na kilka minut przed końcem - już tak. Napastnik Lecha walczył o piłkę, padł na murawę, a nie niego zleciał jeszcze jeden z rywali. Pierwsze badania wskazywały, że mogło dojść do uszkodzenia więzadła pobocznego przyśrodkowego - na szybko w Turcji nie udało się tego ustalić. Sobiech wrócił więc do Polski, tu już poznano szczegóły. A klub dzisiaj poinformował, że zawodnika czeka zabieg operacyjny, a później pięć albo sześć miesięcy przerwy. Nie podano szczegółów, ale skoro niezbędna jest interwencja chirurgów, więzadło zostało zerwane. Gol na 3:0 we Florencji. Wtedy o Sobiechu było najgłośniej W tej sytuacji Lech pozostał z zaledwie dwoma napastnikami: Mikaelem Ishakiem i Filipem Szymczakiem. Poznaniacy mają arcyważny początek rundy wiosennej, zagrają m.in. z Jagiellonią, Śląskiem, Rakowem, a w Pucharze Polski - z Pogonią Szczecin. Od wyników tych spotkań będzie zależeć, czy pozostaną w walce o oba krajowe trofea. Jak się okazuje, Lech nie planuje jednak awaryjnego transferu w miejsce Sobiecha. Potwierdził to przebywający w Belek wysłannik goal.pl Damian Smyk. W razie konieczności, Rumak może bowiem przesunąć na dziewiątkę Filipa Marchwińskiego, który w tej roli radził sobie nawet lepiej niż na swojej nominalnej pozycji ofensywnego pomocnika. Sobiech przez 2,5 sezonu rozegrał w pierwszym zespole Lecha 54 spotkania, zdobył w nich pięć bramek i zaliczył dwie asysty. Najważniejsze trafienie zanotował w kwietniu - w 69. minucie wyjazdowego spotkania we Florencji zdobył bramkę na 3:0 dla poznaniaków. Wtedy oznaczało to dogrywkę, ale w ostatnim kwadransie Włosi strzelili dwa gole i to oni awansowali do półfinału Ligi Konferencji.