Według greckich i ukraińskich mediów Verbič ma być jednym z najlepiej opłatach piłkarzy Panathinaikosu, co oznacza, że w trzy lata zarobi kilka milionów euro. Do tego dojdą jeszcze różne bonusy. Dynamo chciało zatrzymać Verbiča i zaproponowało mu podniesienie kontraktu, ale piłkarz postanowił kontynuować swoją karierę w Grecji. Zachował się jednak lojalnie, bo pomógł Ukraińcom w awansie do III rundy eliminacji Ligi Mistrzów, grając w zwycięskim dwumeczu z Fenerbahce Stambuł. Słoweńska kolonia w Atenach Co ciekawe "Koniczynki" dzień wcześniej podpisały umowę z innym reprezentantem Słowenii - Andrazem Sporarem. Za środkowego napastnika zapłacono Sportingowi Lizbona aż 3,5 mln euro, co dla Panathinaikosu jest najwyższym transferem do dziesięciu lat. Na początku lipca do tego klubu za 650 tys. euro trafił jeszcze jeden Słoweniec - Adam čerin. Najwyraźniej trener "Koniczynek", Serb Ivan Jovanović, postanowił stworzyć w Atenach słoweńską kolonię. Rzadko zdarza się przypadek, żeby trzech piłkarzy z jednego kraju, w jednym okienku transferowym, trafiło do tego samego zagranicznego klubu. 28-letni skrzydłowy po wybuchu wojny na Ukrainie trafił do Legii. Myślami był jednak w Kijowie, skąd pochodzi jego żona. Verbič w Warszawie zostanie zapamiętany z tego, jak pomagał uchodźcom i jak zbierał dla Ukrainy pieniądze na sprzęt wojskowy. Wiosną w Warszawie zagrał tylko w siedmiu meczach. Nie zanotował ani gola, ani asysty.